Archiwa tagu: 70. rocznica zwycięstwa

Dzieci zjadły weterana

1 kwietnia. Rosja przygotowuje się do obchodów 70. rocznicy zwycięstwa w II wojnie światowej, pozostającej dla większości Rosjan Wielką Wojną Ojczyźnianą, ich i tylko ich świętą wojną z faszystowskim najeźdźcą. Na trybunie honorowej na placu Czerwonym 9 maja zasiądzie prezydent Władimir Putin w otoczeniu… hm, no właśnie, nie wiadomo, w czyim otoczeniu. Przywódcy większości państw europejskich do Moskwy się nie wybierają, prezydent USA też nie, nieoczekiwanie natomiast potwierdził obecność północnokoreański wódz Kim Dzong Un. Rosyjscy weterani zostaną przesiani przez sito. Już wybuchł pierwszy skandal, gdy okazało się, że Kreml przewiduje wpuszczenie na plac Czerwony jedynie po jednym weteranie z każdego z podmiotów Federacji Rosyjskiej; pozostali chętni, którzy mimo wszystko przybędą tego dnia do Moskwy, zostaną zakwaterowani gdzieś w podmoskiewskich sanatoriach i tyle. „Nie wasze to święto, tylko Kremla” – pisali oburzeni liberalni komentatorzy na Twitterze i w blogach. Kreml zwykle słowami pokazowo dopieszczał okolicznościowo weteranów, stanowili znakomite tło dla umiłowanego przywódcy, po święcie natychmiast o nich zapominano. Charakterystyczne jest to, że przy każdej kolejnej (zwłaszcza okrągłej) rocznicy padały zapewnienia władz, że wszyscy weterani zostaną otoczeni troskliwą opieką państwa, a później okazywało się, że wielu weteranów mimo tych szumnych obiecanek nadal żyje w urągających warunkach i znowu trzeba było obiecywać, że teraz to już na pewno pomoc otrzymają i tak dalej, z roku na rok. Da capo al fine. Przed rocznicą odbywa się też rytualna obrona jedynej słusznej linii historycznej i ostre szarże na tych, którzy – jak to formułuje oficjalna propaganda – chcą wypaczyć historię i odebrać ZSRR (i jego spadkobierczyni – Rosji) zwycięstwo. A Rosja zwycięstwa z nikim dzielić nie chce. Szczególnie teraz – rok po Krymie, gdy stosunki z Zachodem uległy zdefasonowaniu. Można się spodziewać podgrzania historycznego frontu do czerwoności.

Poza uroczystościami na najwyższym szczeblu 9 maja w Moskwie odbędzie się mnóstwo pomniejszych wydarzeń. Już z gałązek rocznicowego drzewa puszczają się pierwsze pędy, pomysłowość inicjatorów niektórych form obchodów nie ma granic.

Wiele hałasu narobił konkurs cukierników, jaki odbył się kilka dni temu w Krasnojarsku. Konkurs był poświęcony siedemdziesiątej rocznicy zwycięstwa. Cukiernicy wypiekli wielkie torty udekorowane patriotyczną symboliką (wstążki św. Jerzego), militariami z czasów wojny, sylwetkami pomników poświęconych ofiarom wojny. Wśród nich największe uznanie jury pod kierownictwem niemieckiego cukiernika zyskał tort z repliką słynnego pomnika z białoruskiej wioski Chatyń, spacyfikowanej przez okupanta.

Poeta Andriej Orłow (Orłusza), piszący m.in. wiersze-komentarze do bieżących wydarzeń, stwierdził, że gdyby jego dziadek – uczestnik wojny – dożył tych dni, to pewnie by żałował, że nie ma pod ręką automatu. Orłusza napisał wiersz: „W Krasnojarsku wcześnie rano dzieci zjadły weterana” (całość w oryginale tu: http://www.mk.ru/social/2015/03/30/deti-seli-veterana-konditery-krasnoyarska-ustroili-neobychnyy-konkurs.html). Słodki smak zwycięstwa? Raczej gorzki jak piołun.

Wśród inicjatyw, mających w zamyśle uczcić wielką rocznicę, uwagę komentatorów zwrócił kuriozalny pokaz body artu na politechnice w Iżewsku (nawiasem mówiąc, mała ojczyzna Kałasznikowa). Studenci zaprezentowali się na scenie pomalowani w samoloty, czołgi, karabiny, elementy mundurów z czasów wojny itd. (można to obejrzeć na youtube; uprzedzam, to widowisko dla ludzi o mocnych nerwach: https://www.youtube.com/watch?v=1KUGXoLOWog). Przewodniczący miejscowego związku weteranów po zapoznaniu się z wątpliwym arcydziełem studentów nie krył rozczarowania: „Chcieli pokazać różne rodzaje wojsk? O czym my mówimy? To dlaczego jedna z dam ma na tyłku kwiatki? Czy można tak bezkarnie okrywać hańbą naszą armię, starsze pokolenie, obecne pokolenia obrońców ojczyzny? Gdyby to zobaczyli uczestnicy wojny i gdyby im powiedzieć, że to konkurs z okazji rocznicy Zwycięstwa, to wylew murowany”.

Pierwszy program rosyjskiej telewizji propaguje akcję „Nieśmiertelny pułk”, którą trzy lata temu zainicjował Ogólnorosyjski Front Narodowy. Akcja ma na celu przywrócenie pamięci o tych, którzy brali udział w wojnie, zachęca do poszukiwań w rodzinnych i nie tylko rodzinnych archiwach zdjęć i pamiątek po frontowcach. Cytuję za stroną internetową telewizji: „Wśród setek pożółkłych zdjęć Michaił Sidielnikow znajduje jedno – swojego dziadka. O bohaterskim przodku dopiero niedawno wygadała się babcia. W ogóle nie wiedziałem, że miałem takiego dziadka, miał na imię Wiktor […] – mówi wnuk uczestnika Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zacząłem szukać w archiwach, chciałem ustalić, gdzie walczył, gdzie jest pochowany. Dla Michaiła Sidielnikowa i tysięcy innych Nieśmiertelny pułk to nie tylko akcja, podczas której wyjdą na ulicę, niosąc nad głową portret przodka, to także ich walka z niewiedzą o historii własnej rodziny”. Rzeczywiście zadziwiające jest to, że siedemdziesiąt lat po wojnie potomkowie tych, którzy walczyli, którzy zginęli, nic nie wiedzą o swoich dziadach czy pradziadach, oficjalne czynniki nadal nie mogą się doliczyć liczby ofiar po stronie ZSRR, a w rodzinach nie przekazuje się informacji, wspomnień o dokonaniach przodków. Może właśnie z tej niewiedzy, z pęknięcia pomiędzy rodzinną opowieścią, prawdą historyczną i narzucaną nachalnie odgórną wersją propagandową zmieniającą się w zależności od aktualnej politycznej koniunktury, wyrastają takie pomysły jak torty z Matką Rosją z kurhanu Mamaja, rozebrane studentki pomalowane w T-34 czy takie niezrozumiałe pląsy, jak popis rencistek pod tytułem „Pamięć Zwycięstwa”: https://www.youtube.com/watch?v=hXvbaFG2s8Q