Archiwa tagu: Stanisław Biełkowski

Zapach pustki

21 listopada. Od czterech dni odbiorcy programów rosyjskiej telewizji mają okazję oglądać bezpośrednie transmisje z bombardowań Syrii dokonywanych w ramach operacji „Odwet”. Panowie generałowie opowiadają łamiącym się z emocji głosem, że „wykonano tyle a tyle samolotolotów (to nie literówka, tylko fachowe określenie liczby wykonanych wylotów), porażono tyle a tyle obiektów terrorystów, ataki spowodowały takie a takie straty”. Ilustracją tych sprawozdań są zdjęcia satelitarne lub wykonane z pokładu samolotów. Tu wybucha sztab terrorystów, a tu magazyn paliw – informują widzów dziennikarze łamiącym się z emocji głosem. Ten aspekt wybijany jest ostatnio na pierwszy plan: Rosja demonstruje, że świadomie niszczy ropę, którą handluje Państwo Islamskie, aby odciąć je od finansowania. Żadnych potwierdzeń, że Rosja bombarduje faktycznie Państwo Islamskie, a nie przeciwników Asada, z innych źródeł nie widziałam.

Jakie piękne są nasze bombowce „biały łabędź”; jak znakomicie, celnie, bezbłędnie rażą wyznaczone cele nasze wystrzeliwane z Morza Kaspijskiego skrzydlate rakiety Kaliber! – zachłystują się eksperci wojskowi łamiącym się z emocji głosem (http://tv.mk.ru/video/2015/11/20/rossiyskie-korabli-nanesli-udar-krylatymi-raketami-po-boevikam-v-sirii.html). „Rezultaty tak zwanej koalicji z USA na czele są równe zeru, w przeciwieństwie do sukcesów rosyjskiego lotnictwa” – dodaje z dumą łamiącym się z emocji głosem przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin. Skoro nie chcą cię chwalić inni, chwal się sam.

W jednym z ostatnich programów informacyjnych „Wiesti” obszernie relacjonowano przygotowania do bombardowań: oto w lukach umieszczane są bomby, a na bombach żołnierze piszą: „za naszych”, „za Paryż”.

Znawca tematyki bliskowschodniej Gieorgij Mirski powątpiewa w znakomite wyniki rosyjskiej operacji wojskowej: „Bombardowania… Setny raz powtarzam: bombardować może każdy, a kto piechotę i czołgi wyśle? Nikt nie wysyła. Koalicja? Mamy już całe dwie koalicje, można je połączyć, stworzyć jedną pod wspólnym dowództwem USA i Rosji, proszę bardzo, ale kto pójdzie do ataku z giwerą przewieszoną przez ramię? Ci, którzy mogą i chcą walczyć, i tak walczą lepiej czy gorzej, mam tu na myśli rządowe armie Iraku i Syrii. Niektórzy nasi dziennikarze zachwycają się […], że syryjscy piloci dokonują cudów, wszak latają na starych samolotach. Rzeczywiście, trzeba umieć oderwać się od pasa startowego, przelecieć zadaną odległość, zrzucić bombę na przeciwnika, który nie ma nawet złamanego działa przeciwlotniczego. Istny cud, powiedziałbym nawet, niezwykły heroizm” (http://echo.msk.ru/blog/georgy_mirsky/1661394-echo/).

Rosyjscy komentatorzy zajmują się obficie rozważaniami, czy możliwe jest rozpoczęcie przez Rosję operacji lądowej. Wielu twierdzi, że nie tylko jest możliwe, ale wręcz nieuniknione. Spodziewano się, że wczorajsze połączone posiedzenie obu izb parlamentu (z którego pochodzi ten smakowity cytat Naryszkina) zwołane zostało po to, aby udzielić zgody na wysłanie wojsk lądowych do Syrii. Ale takiego wniosku nie rozpatrywano. Wygłoszono dyżurne mowy, rozbrzmiały dyżurne oklaski. Niektórzy wybrańcy narodu przysypiali bez żenady. Pachniało pustką.

W centrum zainteresowania nadal znajdują się wydarzenia związane z zamachami w Paryżu. W audycji rozgłośni Echo Moskwy politolog Stanisław Biełkowski powiedział ciekawą rzecz: „To jasne jak słońce. Putin wiedział o zamachach wcześniej, gdyż on ma sporą agenturę w Państwie Islamskim. Agentura to dawni członkowie partii Baas [rządzącej Irakiem za czasów Husejna], którzy dowodzą wojskowymi operacjami Państwa Islamskiego. To ludzie bliscy ZSRR i Rosji. A zatem rosyjskie służby specjalne mają swoją agenturę jeszcze od czasów iracko-irańskiej wojny. Patronat nad nimi sprawował Jewgienij Primakow”. Co jeszcze, zdaniem Biełkowskiego, świadczy o tym, że Putin zawczasu wiedział o paryskich aktach terroru? To, że momentalnie zareagował. Zwykle w sytuacjach trudnych, zaskakujących Putin się chowa. (Faktycznie tak było jeszcze od czasów tragedii nieszczęsnego Kurska, a ostatni przykład to długie milczenie po katastrofie rosyjskiego airbusa nad Synajem). „A tu dosłownie sekundę po zamachu pojawia się oświadczenie Pieskowa [sekretarza prasowego Putina] i Putin nieoczekiwanie wychodzi z cienia i gra dalej. […] Wykorzystał zamachy w Paryżu, aby powiedzieć światu, że koalicja jest niezbędna, że Rosję znów należy przytulić do kochającej piersi wspólnoty światowej”.

Jeśli rzeczywiście rosyjska agentura miała jakieś informacje i podzieliła się nimi z rosyjskimi władzami, a rosyjskie władze nie podzieliły się nimi z Francuzami, których teraz ogłaszają za głównych sojuszników, to fundament tych aliansów buduje się na piasku z wiatru i mgły. Na razie żadnych potwierdzeń ani dementi w tej sprawie nie ma.

Jeszcze zacytuję Stanisława Biełkowskiego, tym razem to fragment jego wpisu blogowego: „Pokonanie Państwa Islamskiego – czy to poprzez operację lotniczą czy naziemną – nie jest celem Putina. Jego celem jest pakt z Zachodem o podział sfer wpływów, walka z terroryzmem jest tylko instrumentem. Taka walka może trwać wiecznie. Łącząc z Zachodem wysiłki w walce z terroryzmem, Rosja liczy na całkowite lub choćby częściowe zniesienie sankcji, faktyczne uznanie Krymu za część Federacji Rosyjskiej, legalizację Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych jako quasipaństwowych tworów, znajdujących się w składzie Ukrainy formalnie, a faktycznie niezależnych, kontrolowanych przez Moskwę”.

Jeżeli taki jest cel Putina, a myślę, że to możliwe, to jeszcze długo będziemy słuchać o urodzie rosyjskich bombowców niosących bomby z krzepiącymi napisami, o niezłomnej postawie asadowskich wojsk i pieśni w rodzaju „Syrio, siostro moja, rosyjski brat cię obroni”: https://www.youtube.com/watch?v=01xIxPc0Xy8