Ten years after

Co się stało 12 sierpnia 2000 roku na Morzu Barentsa podczas ćwiczeń Floty Północnej z wielkim atomowym okrętem podwodnym „Kursk”? „Ona utonuła” – powiedział w wywiadzie dla CNN prezydent Władimir Putin. Ale dlaczego „Kursk” zatonął, grzebiąc całą 118-osobową załogę? Przeprowadzono drobiazgowe śledztwo, nakręcono filmy, wydawać by się mogło, że wszystko wzięto pod światło i prześwietlono, tymczasem dziesięć lat po katastrofie pytanie o jej przyczyny ciągle powraca. Może dlatego, że nie odbył się proces, który wyjaśniłby wszystko do końca? A może dlatego, że i wtedy i dziś nie ma politycznej woli, aby wszystko na ten temat powiedzieć do końca?

Dzisiejsze wydanie rządowej „Rossijskiej Gaziety” twierdzi, że ponad wszelką wątpliwość okręt stracił sterowność i opadł na dno z powodu eksplozji torpedy ćwiczebnej. Iwan Jegorow, dziennikarz od samego początku „pilotujący” sprawę okrętu podwodnego „Kursk” powraca do tamtych wydarzeń i dochodzi do wniosku, że nie mogło być żadnej innej przyczyny zatonięcia „Kurska”. Innego zdania jest popularna gazeta „Komsomolskaja Prawda”, na łamach której wypowiadają się wojskowi (m.in. kapitan marynarki wojennej i oficer kontrwywiadu wojskowego). Władimir Jefimowicz uważa, że katastrofę spowodował amerykański okręt podwodny „Toledo” (według innej wersji „Memphis”), który zderzył się z „Kurskiem”, a następnie oddalił z miejsca wypadku: „Chodziły słuchy, że Ameryka potem spisała nam 20 mld długów”. Dowiemy się o tym dopiero za czterdzieści lat, bo – jak twierdzi Wiaczesław Dawletszyn – na aktach sprawy figuruje napis „Ściśle tajne”, odtajnienie może zatem nastąpić dopiero najwcześniej 50 lat po katastrofie.

Z wersją teorii spiskowej polemizują eksperci – znalezione na miejscu wypadku ślady świadczą o tym, że w pobliżu nie było obcych okrętów.

Z perspektywy lat widać, że Rosja nie była wtedy gotowa do niesienia pomocy poszkodowanym, przez długi czas strona rosyjska nie chciała dopuścić zagranicznych jednostek ratownictwa morskiego, obawiając się, że okoliczność ta zostanie wykorzystana, by podejrzeć sekrety rosyjskiej floty. Z tej gorzkiej lekcji rosyjskie władze i dowództwo wojskowe wyciągnęło pewne lekcje: postanowiono przezbroić i dozbroić marynarkę wojenną, zaopatrzyć ją w nowszy sprzęt, w tym także ratowniczy. Zresztą nowy sprzęt otrzymuje nie tylko marynarka, ale i inne rodzaje sił zbrojnych. Kryzys kryzysem, a plany produkcji nowego uzbrojenia dla rosyjskiej armii nie ulegają redukcji, wszystko idzie zgodnie z planem.

Opozycyjna „Nowaja Gazieta” w związku z rocznicą zwraca uwagę na aspekt ludzki i rozmawia z członkami rodzin ofiar „Kurska”. Ci przypominają, że wybuch torpedy przeżyło 23 członków załogi, którzy dziewiątym przedziale czekali na ratunek (dowództwo tymczasem utrzymywało, że zginęli wszyscy w momencie awarii).

Rodziny w większości wierzą w wersję z udziałem amerykańskiego okrętu, w przeciwnym razie wyszłoby na to, że do katastrofy przyczynili się sami członkowie załogi, a z takim poczuciem ciężko się żyje.

Członkowie rodzin są podzieleni. „Raz tylko połączyli wysiłki – pisze „Nowaja”. – Wokół adwokata Borysa Kuzniecowa, który zabiegał o śledztwo w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, proces i ukaranie winnych [śledztwo jednak umorzono. Do procesu nie doszło]. Zabiegał, ale został wypchnięty za burtę Rosji (wszczęto przeciwko niemu śledztwo, adwokat był zmuszony uciekać za granicę i prosić o azyl w USA). Wdowy i rodziców marynarzy „Kurska” podzieliły pieniądze – pierwsze duże pieniądze za śmierć i za milczenie w Rosji. Putin obiecał każdej rodzinie po 720 tysięcy rubli. To wdowy otrzymały te pieniądze, nie wszystkie chciały się podzielić z rodzicami marynarzy. Stąd rozdarcie”. I jeszcze jeden wątek: adwokat Borys Kuzniecow przygotował i skierował do Strasburga skargę ojca jednego z marynarzy, Kolesnikowa, w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy i ustanowienia, jak długo żyło jeszcze 23 marynarzy w dziewiątym przedziale, czy można im było przyjść z pomocą. Skarga została przyjęta do rozpatrzenia. Tymczasem Kolesnikow w maju ubiegłego roku skargę wycofał. Mówi, że nikt na niego nie naciskał, sam wycofał, bo adwokat Kuzniecow wyjechał z Rosji, trybunał w Strasburgu nie mógł go odnaleźć. Na placu boju Kolesnikow – bez przygotowania prawniczego – zostałby więc sam. Sprawa w Strasburgu została więc zamknięta.

W rozmowie z dziennikarką „Nowej” Kolesnikow-senior powiedział: „Putin mógłby doprowadzić do tego, że odbyłby się proces, obiektywne wyjaśnienie sprawy. Fakt, że dowódcy marynarki go okłamywali, kiedy mu mówili, że tam wszystkich ratują, a on tego wysłuchiwał i wierzył, i siedział sobie w Soczi… Putin mógłby na początku swojej prezydenckiej kariery dokładnie zbadać sprawę „Kurska”. Ale podjął inną decyzję. Najwidoczniej miał inne plany w odniesieniu do przyszłości Rosji i swojej przyszłości”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *