Co dwa pytania, to nie jedno

Kreml się niecierpliwi. Dwa dni temu prezydent Putin dał do zrozumienia, że jest gotów podjąć rozmowy z Kijowem („częściowo prawowite władze” tam wszakże są) i negocjować taki format rządów na Ukrainie, który uwzględniałby interes Moskwy. Tymczasem ukraiński premier Jaceniuk pojechał do Brukseli.
Nastąpiło zawrotne przyspieszenie wydarzeń wokół Krymu. Jeszcze wczoraj nowe władze Krymu, które same siebie mianowały w niewyjaśnionych okolicznościach, mówiły, że referendum w sprawie dalszego statusu półwyspu odbędzie się 30 marca (pierwszy termin sprzed kilku dni przewidywał referendum na 25 maja) i że zapytają mieszkańców o jedno: czy poszerzyć zakres autonomii (którą Krym w ramach Ukrainy ma). Dziś sytuacja się gwałtownie zmieniła. Okazało się, że uczestnicy referendum mają odpowiedzieć na dwa pytania, innej treści niż początkowo planowane: (1) Czy jesteś za wstąpieniem Krymu w skład Federacji Rosyjskiej jako podmiot federacji? (2) Czy jesteś za powrotem do konstytucji Krymu z 1992 roku? [przewidującej Krym jako państwo skonfederowane z Ukrainą traktatowo]. „Nie zdziwię się, jeśli jutro rano włączę telewizor i dowiem się, że referendum na Krymie odbyło się już w miniony weekend. Znane są też dwa warianty odpowiedzi: Tak, nie chcę, Nie, nie chcę” – komentują blogerzy.
Pewną formą podpowiedzi jest przyjęta dziś przez Radę Najwyższą Autonomicznej Republiki Krym uchwała o wejściu Krymu w skład Federacji Rosyjskiej. Do prezydenta Rosji wystosowano odpowiednie wnioski o wszczęcie procedury przyłączania Krymu. Prezydent został o uchwale krymskiego gremium poinformowany. Nie wypowiedział się jednak na ten temat, a zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Znów w sprawie sytuacji na Ukrainie. I znów za szczelnie zamkniętymi drzwiami.
Referendum miałoby się odbywać w obecności „przyjemnych ludzi” w mundurach bez naszywek, którzy patrolują półwysep, blokują jednostki wojsk ukraińskich i trzymają straż wokół siedzib lokalnych władz. „Przyjemni ludzie” nadal nie mają narodowości ani przynależności państwowej – Moskwa w dalszym ciągu nic nie wie o tym, że dokonała na Krym (terytorium suwerennego państwa) niesprowokowanej interwencji wojskowej i pogwałciła tym samym prawo międzynarodowe i umowy z Ukrainą. „Przyjemni ludzie” sięgają do coraz bardziej drastycznych metod zmuszania żołnierzy ukraińskich do opuszczania zajmowanych obiektów (odcinanie dopływu wody, prądu, pogróżki). Zatopiono jeden ze złomowanych okrętów należących do rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w taki sposób i w takim miejscu, by unieruchomić jednostki ukraińskiej Floty Czarnomorskiej.
Samozwańcze władze Krymu podlewają oliwy do ognia – wicepremier stwierdził dzisiaj, że ukraińskie wojsko zostanie uznane za okupantów Krymu.
Społeczność tatarska sprzeciwiła się decyzji w sprawie referendum, przeprowadzanego pod lufami karabinów. Tatarzy opowiadają się zresztą za przynależnością półwyspu do Ukrainy. Wczoraj przyjechał ich przeciągnąć na drugą stronę mocy prezydent Tatarstanu (republiki w składzie Federacji Rosyjskiej). Ale nic nie wskazuje na to, by cokolwiek wskórał.
O sytuacji na Krymie mówił w wywiadzie dla Slon.ru opozycyjny deputowany krymskiej Rady Najwyższej Leonid Piłunski: „dzisiaj na przykład na prywatnym kanale telewizyjnym Czernomorka bez żadnych licencji zaczęto nadawać program Rossija 24. W ostatnich dniach specjalny wysłannik sekretarza generalnego ONZ został siłą wsadzony do mikrobusu i odwieziony na lotnisko. Wczoraj i przedwczoraj zostali zabici właściciele nocnych barów, które chcieli przejąć ludzie zasiadający w nowym parlamencie . Wczoraj przypłynął okręt desantowy, na pokładzie którego przypłynęli Kozacy kubańscy”.
Tymczasem rosyjskie media pracują dniem i nocą nad wypreparowaniem takiego obrazka, który pasowałby do oficjalnej linii politycznej: że na Ukrainie są zagrożeni Rosjanie, a cały wschód Ukrainy aż pali się, by wyjść spod władzy Kijowa, ogarniętego banderowskim czadem. Atmosfera jest podgrzewana do białości. Politycy dodają swoje. Wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Żelezniak po dobroci uprzedza: „Im bardziej nacjonal-radykałowie [na Ukrainie] będą próbować grozić Krymowi i regionom, które tradycyjnie ściśle są związane z Rosją, tym większą antymajdanowską, antybanderowską falę dostaną w odpowiedzi [tak w oryginale]. … To, że te regiony widzą swoją przyszłość wraz z Rosją, a nie z uprawiającymi bandytyzm nazistami, to potwierdzenie tego chaosu i koszmaru, w który wepchnęła Ukrainę banderowska junta, działająca w interesie zachodnich majstrów pociągających za sznurki i niezależnych oligarchicznych książąt”. To taka mała parlamentarna wykładnia słusznego gniewu. Z telewizji też fala za falą spływa braterstwo przetykane fałszywkami. O napływie uchodźców z Ukrainy, ogarniętej katastrofą humanitarną, o przygotowywanym na Ukrainie przejściu z cyrylicy na latinkę, o wielkich manifestacjach we wschodnich regionach Ukrainy domagających się więcej Rosji. Duma już przystępuje do prac nad ustawą o karaniu za „antyrosyjskie” publikacje w mediach. Co to znaczy „antyrosyjskie”?
Wszystkie ręce na pokład. Premier zapowiedział, że już wkrótce nastąpi uproszczenie procedury przyznawania rosyjskiego obywatelstwa, a Duma wszczęła prace nad nowelizacją ustawy ułatwiającej włączanie nowych podmiotów do Federacji Rosyjskiej.
Wszystko to jest mocno niepokojące. Wygląda na to, że Rosja bardzo chce jak najszybciej połknąć Krym. Ma to chyba być coś w rodzaju nagrody pocieszenia dla społeczeństwa rosyjskiego i dla samego prezydenta Putina, który chce w ten sposób sobie i swoim zwolennikom wynagrodzić wizerunkowe straty na Ukrainie i pokazać, że jest twardy. Bo to się rodakom podoba. Publikowane ostatnio badania opinii publicznej wykazują maksymalne wartości: 67 procent poparcia dla lidera. A lider znalazł się na liście pretendentów do Nagrody Nobla. Pokojowej – gdyby Państwo mieli wątpliwości.

10 komentarzy do “Co dwa pytania, to nie jedno

  1. ~vandermerwe

    Wladze Krymu sa rownie samozwancze jak wladze w Kijowie.
    Wladze Krymu sa tak samo legalne jak wladze w Kijowie.

    Prosze wybrac.

    Byla taka zabawa w „czarnego luda”. Nie przypuszczalem, ze bedziemy sie w to bawic, gdy dorosne.

    Jesli nie dojdzie do prozumienia ( wedlug przekazow podobniez Francja i Niemcy szykuja propozycje powrotu do ustalen porozumienia podpisanego 21 lutego ), moim zdaniem, Krym zostanie przylaczony do FR. Rosja przypuszczalnie liczy sie w obecnej sytuacji na przeciagniecie Ukraine w strone UE. Za tym moze pojsc jesli nie czlonkostwo NATO to zacisnienie wspolpracy. To moze w konsekwenccji, niezaleznie od dotychczasowych umow, oznaczac utrate bazy w Sewastopolu – nie jest to katastrofa ale nowe zgrozenie z punktu widzenia Rosji.

    Pozdrawiam

    P.S. Akurat po tej stronie globu media dosyc spokojnie relacjonuja wydarzenia w Europie. Niemniej czytanie i sluchanie europejskich srodkow przekazu pozwala zauwazyc, ze machina propagandowa pracuje pelna para zarowno na Wschodzi jak i Zachodzie. W „globalnej wiosce” nikt nie ma monopolu.

    Odpowiedz
  2. ~ja

    Parę domorosłych spostrzeżeń.
    W swoim czasie, gdy Rosja uczyła się polityki od Zachodu, obowiązywała zasada: żeby coś uzyskać, musisz mi coś dać. To, że potem, na skutek naiwnej wiary w „koniec historii” nagle Zachód wymyślił sobie i uwierzył – tylko dlatego, że bardzo by się chciało, by tak było – że „wszyscy są jak my” i mogą się dogadywać, bo jedyne co się liczy, to wspólne bogacenie się, nie oznacza, że cokolwiek się zmieniło. W swoim czasie, by Francja uznała jednoczenie się Włoch i władzę dynastii Sabaudzkiej, niezależne państwo Piemontu musiało oddać jej włoskie tereny Nicei. W tej chwili sytuacja jest jeszcze bardziej jednoznaczna.
    Putin nie wycofa się z Krymu pod groźbami, bo będzie to dla niego porażka, na którą silny car-batiuszka nie może sobie pozwolić. Żeby stamtąd wyszedł, musi dostać coś w zamian – jeżeli jest to w ogóle możliwe, zważywszy na fakt, że Krym ma dla Rosji ogromne znaczenie (re)sentymentalne. Zresztą tak naprawdę nigdy nie były to ziemie ukraińskie: to Rosja podbiła Tatarów krymskich (ZSRR natomiast ich deportował), Rosja widziała w półwyspie swoją perłę – i chciałaby ją mieć znowu. Rosja – czyli znaczna ilość Rosjan. Nie należy się dziwić: Serbowie też chcieliby mieć Kosowo, a gdybyśmy popytali, ilu Polaków chciałoby „odzyskać” Lwów, jakiś procent pozytywnych głosów też by był (choć z pewnością nie za pomocą zagarnięcia, to już jednak całkowity margines).
    Tymczasem rosyjscy politycy, nauczeni na dobrym pruskim treningu od XVIII wieku, potrafią wykorzystywać preteksty, a jak trzeba, to je tworzyć. Problemem jest, że Majdan w żadnym wypadku nie zwyciężył, dlatego, że ucieczka Janukowycza nie oznaczała jego abdykacji. To był moment nie triumfu, lecz porażki Majdanu i opozycji, na tyle dobitny, że można się domyślać, że większość zajść była inspirowana przez Rosję i pozostawała pod jej kontrolą – gdyż tylko ona na tym korzysta. W świetle wydarzeń wydaje się nader prawdopodobne, że „na Majdanie działała trzecia siła” prowokująca obie strony, bo zaognienie sytuacji i doprowadzenie jej do krawędzi leżało w interesie Kremla – i ostatecznie tylko Kremla (choć opozycyjni politycy ukraińscy łatwo mogli pójść na ten lep). Scenariusze były następujące:
    1. albo Majdan się rozleci, Janukowycz zostanie i jego polityka jeszcze jawniej i bardziej konsekwentnie oprze się na Rosji, bo będzie wiedział, że tylko Rosja jest gwarantem jego rządów,
    2. stanie się to, co się stało, a Janukowycz, jako prawnie urzędujący demokratyczny prezydent ucieknie do Rosji, dając jej możliwość ingerencji w sprawy Ukrainy.
    W obu sytuacjach Rosja korzysta. Złym dla Kremla rozwiązaniem byłoby jedynie doprowadzenie do przyspieszonych wyborów i prawne wybranie nowych władz. Do tego nie wolno było dopuścić – i nie dopuszczono.
    Nie rozumiem, dlaczego ministerstwa spraw zagranicznych działają tak, jakby nie spodziewały się, że adwersarze też podejmą jakieś działania. Jakby sądziły, że naprzeciw siebie mają słupy, które tylko rozłożą ręce, zaskoczone faktami. Teraz sami europejscy ministrowie zostają z rozdziawionymi ustami, niezdatni do działania. Rosja już dostatecznie wykorzystała warunki ostatnich dwudziestu lat, żeby przeniknąć państwa Zachodu i by te stały się niezdolne do reakcji. Bo reakcja oznacza stratę, zapewne kryzys energetyczny, a nastawione wyłącznie na mnożenie dochodu rządy nie podejmą takiej decyzji. Na jakąkolwiek stratę nie ma gotowości – niezależnie, że nie chodzi tutaj o Krym, ani o Ukrainę, lecz stawka jest o wiele większa – stawką jest kontrolowanie UE.
    Doskonale rozumieją to Stany Zjednoczone, stąd stosunkowo ostra ich reakcja. Nie tylko dlatego, że są niezależne od Rosji, ale dlatego, że nawet wierne im UK jest bezradne, gdy mowa o sankcjach – czyli de facto Putin kontroluje Europę bardziej, niż Rosja kiedykolwiek kontrolowała – i bardziej na nią wpływa, niż USA. To jest niezwykle wyraźne i istotne! Porównajmy dzielącą Europę gorącą krytykę wojny w Iraku i obecne pełne oburzenia i niemożności stanowisko praktycznie wszystkich państw Zachodu. To nie jest rozgrywka o Krym – to sprawdzian dla istoty sojuszu atlantyckiego. I Putin jest w nim w uprzywilejowanej sytuacji, bo ma do stracenia Krym, czyli to, co prawnie do niego nie należy (choć już teraz byłaby to porażka), natomiast Zachód ma do stracenia – niemal niepostrzeżenie – własną elementarną niezawisłość. A właściwie nie do stracenia, lecz ma niemal oficjalnie potwierdzić jej utratę. USA natomiast tracą realny wpływ na Europę, czyli też zaufanie sojusznicze. Staną osamotnione między Chinami a Rosją, z bezwolną Europą. I tego chcą uniknąć.
    Nie mam ambicji snucia dobrych rad, ale ze scenariuszy, które widzę (może jestem krótkowidzem), realnym i sensownym, choć obarczonym kosztami, byłyby sankcje, które dotknęłyby Rosję. Przede wszystkim zerwanie umów na dostarczanie paliw (i innych kontaktów handlowych). Europa wówczas zwalnia, ale nie staje (Stany to przewidują, mówiąc o zwiększeniu eksportu gazu do Europy), natomiast dla ROsji znika główne źródło gotówki. Do tego blokada środków Rosjan na rachunkach – Londyn to odczuje, ale przetrwa, choć jednocześnie, to w nim te środki pozostaną i będzie nimi można obracać. To jednak nie pozostanie bez wpływu na postawy rosyjskich oligarchów. Część z nich stwierdzi, że nie warto tracić osobistych milionów za Krym. Załóżmy, że Duma w odwecie przegłosowuje to sławetne przejęcie majątku firm zachodnich. Ten majątek może zostanie rozdany pomiędzy pokrzywdzonych oligarchów i saldo się wyrówna – firmy europejskie będą protestować i wywierać presję na swoje rządy, co zrozumiałe, ale z drugiej strony wiarygodność Rosji jako partnera, a wraz z nią giełdy moskiewskiej, legnie w gruzach, co będzie oznaczało całkowity odpływ kapitału. Kto będzie chciał inwestować w Rosji? To będzie w gruncie rzeczy strzał w kolano, bo będzie to de facto wyrok skazujący Rosję na całkowitą izolację, może w obrębie jej nowej unii celnej. Rubel poleci na łeb na szyję – zwłaszcza gdy nie będzie kontraktów naftowych – obligacje rosyjskie staną się śmieciem, dobra importowane zdrożeją ogromnie, a Rosja nie jest samowystarczalna. Owszem, to będzie opuszczenie kurtyny, może żelaznej. Trzeba być na to przygotowanym. Zachód odnotuje szereg strat, z utratą rynku rosyjskiego, ale póki co jest w tej dobrej sytuacji, że może dokonać tego sam. A powinien pamiętać, że gdy będzie mógł to zrobić Putin, nie zawaha się ani przez moment. Pretekstów mu nie zabraknie. Ot, choćby Rosjanie w Estonii. A także Rosjanie w Londynie lub na Lazurowym Wybrzeżu. Nie przesadzam – nie chodzi o wysyłanie wojsk, ale o dyplomatyczne wtrącanie się, którego ani Londyn, ani Paryż nie odrzuci. Czyli pociąganie za sznurki.
    Jakie teraz trzeba by znaleźć rozwiązanie? Nie chodzi o „upokorzenie” Putina, do czego w jakimś sensie może doprowadziłyby drastyczne sankcje. Samo to nic nie da. Chodzi o to, by obie strony mogły wyjść z twarzą (jak to w polityce), ale by Putin odczuł, że jest wyraźna granica, której przekroczyć nie jest w stanie. I by Zachód poczuł, że musi pilnować tej granicy, bo na razie jest ona jak sito. Nie wiem, czy niezależność Krymu (wiadomo, że papierowa) byłaby właściwą zapłatą dla Rosji – tylko za co? Co powinna za swój cel postawić Europa? Uznanie nowej sytuacji na Ukrainie? Co to znaczy dla Zachodu? Państwo buforowe? Trochę tak, jak widać w tej chwili. Czy to dość?

    Odpowiedz
    1. Anna Łabuszewska Autor wpisu

      Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz. Nie jestem pewna co do postawionej tezy o tym, że Rosja kontrolowała wydarzenia w Kijowie. Wydaje mi się, że jeśli w ogóle, to nie do końca. W pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli. Janukowycz zawiódł, okazał się słabym politykiem. Jego rejterada wcale nie wzmocniła pozycji przetargowych Moskwy.
      Świetny passus dotyczący możliwych kosztów wzajemnych sankcji. Model przedstawiony przez Panią/Pana (nie wiem, z kim mam do czynienia, ze skąpego podpisu niepodobna się zorientować) to model idealny, laboratoryjny, ale jak to w przypadku idealnych modeli bywa, życie dodaje swoje – i scenariusz zaczyna się rozwijać według zupełnie innych przesłanek. Racjonalne argumenty przestają działać – wchodzą emocje i inne drobiazgi. Dlatego tak trudno pisać dziś scenariusze rozwoju wydarzeń na Ukrainie.
      Pozdrawiam serdecznie
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
  3. ~vandermerwe

    @ ja,

    Ciekawy komentarz i w wielu miejscach z Panem/Pania sie zgadzam. Co do koncowych rad nie jestem pewien wyniku. Jesli chcemy powrotu do podzialu swiata i permanentnego napiecia, jest to jedna z drog. Jednak zaczynajac tego typu akcje nigdy nie wiadome, gdzie i jak to sie skonczy. W innym miejscu ktos powolal sie na Pilsudskiego. Byl nietuzinkowa ososbowoscia ale popelnial bledy ( jak kazdy z nas), niektore o tragicznych konsekwencjach. Gdy wojskowi powiedzieli, ze grozniejsze sa Niemcy i zaatakuja pierwsze w +- 1940 roku Pilsudski ich wysmial i stwierdzil, iz grozniejsza jest Rosja – glowny wysilek sztabowcow byl skierowany na przygotowanie planu obrony na wschodzie. Konsekwencje tej decyzji okazaly sie tragiczne dla IIRP. Tyle tylko, ze wtedy nikt tego jeszcze nie wiedzial. Jest jeszcze jedna lekcja z tej historii. W poliyce nalezy miec do dsypozycji jak najwiecej opcji, im wiecej tym wieksze szanse manewru. Mozna dyskutowac na ile Rosja stanowi obecnie zagrozenie dla Polski czy Europy, oraz czy jest to jedyny kierunek, z ktorego zagrozenie moze nadejsc. Wydaje mi sie jednak, ze obecny polski punkt widzenia tego problemu, mimo uplywu czasu, nie odbiega zbyt zasadniczo od reprezentowanego przez Pilsudskiego 80 lat temu.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  4. ~vandermerwe

    @ Anna Labuszewska,

    fragment Konstytucji Ukraine, pargrafy dot wyboru i trybu zmiany prezydenta kraju.

    „Art. 108. Prezydent Ukrainy wykonuje swoje uprawnienia do czasu wstąpienia na urząd nowowybranego Prezydenta Ukrainy.
    Uprawnienia Prezydenta Ukrainy wygasają przedterminowo w wypadku:
    1) zrzeczenia się urzędu;
    2) niezdolności do sprawowania urzędu wykonywania swoich uprawnień ze względu na stan zdrowia;
    3) złożenia z urzędu w trybie specjalnym;
    4) śmierci.

    Art. 109. Zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Ukrainy nabiera mocy od momentu osobistego wygłoszenia na posiedzeniu Rady Najwyższej Ukrainy oświadczenia o zrzeczeniu się urzędu;

    Art. 110. Niezdolność Prezydenta Ukrainy do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia może być ustalona na posiedzeniu Rady Najwyższej Ukrainy i potwierdzona decyzją uchwaloną większością głosów konstytucyjnej liczby deputowanych na podstawie pisemnego wniosku Sądu Najwyższego Ukrainy – złożonego na prośbę Rady Najwyższej Ukrainy, i na podstawie orzeczenia lekarskiego.
    Art. 111. Prezydent Ukrainy może być złożony z urzędu przez Radę Najwyższą Ukrainy w trybie specjalnym w wypadku dopuszczenia się zdrady państwa albo popełnienia innego ciężkiego przestępstwa.
    Postępowanie w sprawie złożenia Prezydenta z urzędu w trybie specjalnym rozpoczyna się z inicjatywy większości konstytucyjnej liczby deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy.
    W celu przeprowadzenia śledztwa Rada Najwyższa Ukraina tworzy tymczasową komisję śledczą, w skład której wchodzą specjalny prokurator i specjalni śledczy.
    Orzeczenia i zalecenia tymczasowej komisji śledczej rozpatruje się na posiedzeniu Rady Najwyższej Ukrainy.
    W wypadku zaistnienia podstaw do oskarżenia, Rada Najwyższa Ukrainy nie mniej niż dwoma trzecimi głosów konstytucyjnej liczby deputowanych podejmuje decyzję o wysunięciu oskarżenia wobec Prezydenta Ukrainy.
    Decyzję o złożeniu Prezydenta Ukrainy z urzędu w trybie specjalnym podejmuje Rada Najwyższa nie mniej niż trzema czwartymi głosów konstytucyjnej liczby deputowanych po rozpatrzeniu sprawy przez Sąd Konstytucyjny Ukrainy i uzyskaniu jego orzeczenia o spełnieniu wymogów procedury konstytucyjnej podczas rozpoznania i rozpatrywania sprawy oraz po uzyskaniu orzeczenia Sądu Najwyższego o wystąpieniu w działaniach, o jakie oskarża się Prezydenta Ukrainy znamion zdrady państwa czy innego ciężkiego przestępstwa.

    Art. 112. W przypadku przedterminowego zaprzestania pełnienia obowiązków przez Prezydenta Ukrainy zgodnie z artykułami 108, 109, 110, 111 niniejszej Konstytucji, wykonywanie obowiązków Prezydenta Ukrainy w okresie do wyboru i wstąpienia na urząd nowego Prezydenta Ukrainy spoczywa na Premierze Ukrainy.
    Premier Ukrainy w okresie pełnienia prze niego obowiązków Prezydenta Ukrainy nie może realizować uprawnień przewidzianych punktami 2, 6, 8, 10, 11, 12, 14, 15, 16, 22, 25, 27 artykułu 106 Konstytucji Ukrainy.”

    Powyzsze paragrafy stawiaja proces usuniecia Janukowycza i ukonstytuowania sie „tymczasowego” prezydenta w ciekawym swietle. Wedlug zapisow Konstytucji Janukowycz jest dalej prezydentem. Wiecej, konstytucja nie przewiduje funkcji p.o. prezydenta. Obowiazki prezydenta w razie usuniecia prezydenta przyjmuje premier.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~Anna Łabuszewska

      Szanowny Panie!

      Bardzo dziękuję za komentarz. O roli i statusie Janukowycza można dyskutować, jasne. O jego zgubionej legitymacji władzy pisałam na bieżąco:
      http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/02/23/zgubiona-legitymacja-wladzy/
      W Rosji nie ma woli politycznej, by uznać inne władze w Kijowie, bo pozostają one najwidoczniej poza jej (politycznym) zasięgiem. A Janukowycz, jak powiedział Putin, nie ma przyszłości politycznej. Jest już tylko – niezbyt zresztą wygodnym – narzędziem w rękach promotora. Wczoraj w mediach pojawiły się przecieki, że przeszedł zawał i znajduje się w jednym ze szpitali w Moskwie. Dziś żadnego potwierdzenia ani zaprzeczenia nie ma.
      Pozdrawiam
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
      1. ~vandermerwe

        Janukowycz byl juz na wylocie, gdy podpisywal porozumienie. Wszyscy o tym wiedzieli, a porozumienie bylo wygodnym sposobem zmiany wladz/prezydenta w zgodzie z prawem i konstytucja. Oczywiscie, ze wladze w Moskwie beda graly legalizmem (jak nie patrzec Janukowycz zostal usuniety w sposb niezgodny z konstytucja – prosze patrzec powyzej) i samym Janukowyczem by osiagnac swoje cele. W przypadku przewrotow,sa panstwa, ktore uznaja obalana wladze za jedyna legalna, inni popieraja „puczystow” – kazdy gra jak umie i w zaleznosci od partykularnych interesow. W europejskiej polityce zasady sa te same, choc przewroty w krajch europejskich zdarzaja sie od „wielkiego swieta”. Wedlug „dzentelmenskiej umowy” w Afryce nie uznaja sie rzadow powstalych w wyniku puczu – tyle umowa, zycie zas swoja droga, gdyz interesy roznych krajow i nimi rzadzacych sa czesto diametralnie rozne

        Pozdrawiam.

        Odpowiedz
  5. ~Krzysztof

    Rusofobi – jak powiedział kiedyś Leon Bójko, dziennikarz i znawca Rosji – więcej mówią o sobie i swoim stanie ducha, niż o rzeczywistości…
    Przeto, przekazuję Pani moje najwyższe wyrazy zwykłej ludzkiej pogardy i szczerego obrzydzenia…

    Odpowiedz
  6. ~Marek Borsuk

    Machina propagandowa dobrze nasmarowana działa jak zegarek Patek. Joseph Goebbels ,gdyby żył mógłby się jeszcze czegoś nauczyć.Nie bez przyczyny Władimir Władimirowicz w prasie bulwarowej na zachodzie pokazywany jest z wąsikiem i podpisem Adolf Putin.W gruncie rzeczy jest oficerem KGB z dystynkcją pułkownika. Oby nie skończył tak jak inny zbyt pewny siebie pułkownik z Libii . Ponieważ wydarzebnia biegną z taką prędkością ,że tego scenariusza też pominąć nie można.

    Odpowiedz

Skomentuj ~vandermerwe Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *