25 sierpnia. Jest takie rosyjskie powiedzonko „Co dla Rosjanina jest dobre, to dla Niemca śmierć” (что русскому хорошо, то немцу смерть). Przypomniałam je sobie w związku z kontrowersjami, jakie powstały pomiędzy leczącymi Aleksieja Nawalnego lekarzami w Omsku i lekarzami w berlińskiej klinice Charite. Najpierw jednak kilka słów streszczenia wydarzeń wokół otrucia opozycjonisty.
Gdy kończyłam wpis 21 sierpnia (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2020/08/21/nawalny-toksyna-polityczna/), trwały gorszące targi o możliwość przewiezienia Nawalnego do Berlina. Żona Julia i bliscy współpracownicy opozycjonisty z Fundacji Walki z Korupcją (FWK) usilnie zabiegali o możliwość zobaczenia go oraz o przetransportowanie chorego do kliniki Charite. Omscy lekarze, którzy początkowo nie mieli nic przeciwko, po wizycie „facetów w czerni”, którzy grupkami przybywali do szpitala, zaczęli mieć obiekcje. Zasłaniali się tajemnicą, twierdzili, że transport zabije pacjenta itd. Rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz relacjonowała na Twitterze: „Lekarze szpitala w Omsku mówią, że nie ma potrzeby transportowania Nawalnego do berlińskiej kliniki, bo na miejscu warunki są równie dobre jak tam”. Jarmysz zaprezentowała przy tej okazji zdjęcia toalety w przychodni szpitala w Omsku (https://twitter.com/Kira_Yarmysh/status/1296762882017951744). Cóż…
Ta zwłoka w podejmowaniu decyzji o hospitalizacji Nawalnego w Niemczech wyglądała jak klasyczna gra na czas. Ludzie z FWK mówili, że ich zdaniem lekarze czekają, aż toksyna zostanie usunięta z organizmu. Wreszcie po dwóch dniach zgodę wydano. Wydatki na samolot z niezbędnym wyposażeniem medycznym wzięli na siebie Borys i Dmitrij Ziminowie, założyciele i właściciele firmy telefonii komórkowej Beeline; założyciele fundacji Dynastia, finansującej m.in. programy edukacyjne. Są tacy ludzie w Rosji, nie wszyscy są putinowskimi oligarchami z długimi przyssawkami na trwałe wpuszczonymi do worka z budżetowymi pieniędzmi.
Niemieccy lekarze, którzy zbadali Nawalnego (nadal w stanie ciężkim, ale – jak mówią medycy – nie ma już bezpośredniego zagrożenia życia), orzekli, że najprawdopodobniej został on otruty. Następnie podano szczegóły: to toksyna z grupy substancji czynnych, noszących nazwę inhibitory acetylocholinoesterazy. Dla laików dodano wyjaśnienie, że te substancje są używane m.in. w leczeniu demencji, a także stanowią składową takich substancji trujących jak sarin oraz nowiczok (https://meduza.io/cards/v-sharite-zayavili-chto-u-navalnogo-otravlenie-ingibitorami-holinesterazy-eto-chto-to-vrode-novichka-boevoy-otravlyayuschiy-gaz). Omscy lekarze zaraz wystąpili w odpowiedzi z komunikatem, że podczas analiz przeprowadzanych u nich w szpitalu żadnych inhibitorów acetylocholinoesterazy u Nawalnego nie stwierdzono.
Kanclerz Angela Merkel, która nadała rosyjskiemu pacjentowi status swego gościa (co umożliwia całodobową ochronę obiektu, w którym gość przebywa), wraz z ministrem spraw zagranicznych Heiko Massem wezwali rosyjskie władze do przeprowadzenia uczciwego śledztwa w sprawie wyjaśnienia okoliczności otrucia Nawalnego.
Odpowiedź Kremla była opływowa: na razie nie widzimy powodów, aby wszczynać postępowanie wyjaśniające. Na razie mamy pacjenta w stanie śpiączki i dużo pustego hałasu – wyjaśnił biegły w każde klocki rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin (autor słynnej sentencji: Jest Putin, jest Rosja. Nie ma Putina, nie ma Rosji) ma własną teorię: polecił zbadać, czy Nawalnego nie otruto czasem z poduszczenia tych państw, które chcą zasiać w Rosji niepokój. Pod wieczór rosyjski MSZ wydał z siebie komunikat głoszący, że rosyjskie władze opowiadają się za jak najbardziej skrupulatnym i pieczołowitym wyjaśnieniem incydentu.
Publicysta Anton Oriech podsumował wygibasy rosyjskich władz napominanych przez UE i „niemieckich partnerów” (ulubione wyrażenie Putina wymawiane przez niego z charakterystycznym przekąsem), aby uczciwie zbadali sprawę: „Domagać się na poważnie wszechstronnego i obiektywnego śledztwa w sprawie zamachu na Nawalnego to jak domagać się od ludożercy, aby przestał jeść ludzkie mięso i przestawił się na zdrowe żywienie”.
Z powagą podchodzą do tego, co stało się z Nawalnym, jego współpracownicy. Oleg Kozyriew pisze na swoim profilu FB: „Nie wiadomo, czy Nawalny będzie w stanie powrócić do polityki i w ogóle do pełnowartościowego, aktywnego życia. Pozostaje mieć nadzieję, że Aleksiej ma silny organizm i że lekarze niemieckiej kliniki są mistrzami w swoim fachu. Ale trzeba też założyć, że Nawalnego, którego znamy, może więcej nie być. Boję się o tym myśleć. Bez niego rosyjska opozycja może się okazać zdekapitowana, pozbawiona przywództwa. Władza może triumfować. Jego truciciele mogą czuć się zadowoleni. Osiągnęli cel. Człowiek nie zmarł, a to oznacza, że zamiast gniewu pozostaje nadzieja. […] Człowieka nie zabili, ale go nie ma”.