Cichy donośny głos

10 września. Zanim wrócę do wątku otrucia Aleksieja Nawalnego i zapowiadanej analizy wewnętrznych reperkusji w Rosji, poświęcę dłuższą chwilę drugiemu tematowi, który od miesiąca zajmuje pierwsze strony gazet: wydarzeniom na Białorusi. A właściwie niewielkiemu, ale ważnemu aspektowi tego, co tam się dzieje: stosunkowi Rosjan do sąsiadów z zachodu. O politycznych grach pisałam i na blogu, i w „Tygodniku Powszechnym”. Dziś chciałabym oddać głos rosyjskiej inteligencji i zacytować wpisy na profilach FB kilku osób – pisarza, politologa i dziennikarza.

Borys Akunin, autor popularnych książek o przygodach Erasta Fandorina: „Donoszą, że Maryja Kalesnikawa, która odmówiła wyjazdu z Białorusi, została aresztowana, do drzwi mieszkania Swiatłany Aleksijewicz dobijają się łukaszenkowowscy siepacze.

Patrząc na to, co się dzieje w Mińsku, myślę jeszcze i o tym, że na naszych oczach płcie zamieniają się miejscami. Płeć żeńska staje się ważniejsza. Wiem, że to niepoprawne politycznie, ale to prawda.

Język rosyjski nie nadąża za wydarzeniami. Wcześniej powiedzielibyśmy: histeryczna baba z wąsami wypowiedziała wojnę mężnym kobietom. Teraz przyjdzie nam zweryfikować stare klisze, wziąć na warsztat nową leksykę.

Kobiety są silniejsze, bardziej odważne, wytrwałe. To fakt”.

Teraz spojrzenie Dmitrija Trawina, politologa z Petersburga, poruszającego inne wątki: odpowiedzialności inteligencji za milczenie, zaciskania się macek autokratyzmu na szyi społeczeństw, tradycji dysydenctwa:

„Pisarka Swiatłana Aleksijewicz zapytała, dlaczego milczy rosyjska inteligencja, widząc, co się obecnie dzieje na Białorusi. Żaden z nas nie może oczywiście odpowiedzieć w imieniu całej inteligencji, ale myślę, że każdy może podzielić się swoimi obserwacjami. Każdy może opowiedzieć o tym, co widzi.

Nie, ludzie w Rosji nie milczą. Swoje oburzenie wobec tego, co Łukaszenka wyprawia, wypowiadają tysiące ludzi. Wykorzystują do tego te nieliczne kanały wyrażenia własnej opinii, które jeszcze są w Rosji dostępne. W ostatnich latach nie było w Rosji bardziej poruszającego tematu niż los narodu białoruskiego, który powstał przeciwko autorytarnemu reżimowi. Nie mam sposobności, aby bezpośrednio zwrócić się do Swiatłany Aleksandrowny Aleksijewicz, ale mam nadzieję, że ona czuje, co wielu ludzi w Rosji pisze – to znaczy mniej więcej to samo, co piszę tu ja. Wielu solidaryzuje się z Białorusinami i życzy im powodzenia.

W Rosji od dwudziestu lat panuje taki sam autorytarny reżim jak na Białorusi. Autokracja może zagłuszyć głosy, sprawić, że nie będą one słyszalne w Mińsku. Ale cichy głos nie znaczy słaby. Ciche wypowiedzi poszczególnych ludzi często bywają o wiele bardziej uczciwe niż ryk wielomilionowego tłumu zbałwanionego przez wodzów. Ciche wypowiedzi sowieckich dysydentów nie mogły obalić reżimu Breżniewa, ale miały ogromne znaczenie. Każdy, kto mógł się z nimi zapoznać, wiedział, że oprócz generalnej linii partii, chyboczącej się od zjazdu do zjazdu, istnieje jeszcze prawdziwa opinia ludzi, którzy chcą innego życia. Życia bez kłamstwa, bez tyranii, bez żelaznej kurtyny.

Nasz głos nie może dziś wpłynąć na stanowisko kremlowskich władz, bo to nie nasze władze. Ale nasz głos tak czy inaczej może trafić na Białoruś. Bo Kreml to nie cała Rosja. Istnieje Rosja, która chce widzieć swoich sąsiadów, którzy są naprawdę wolni, szczęśliwi i odnoszący sukcesy. Bo bez waszej wolności, szczęścia i sukcesów my sami nie może ich odnosić.

Jesteśmy razem. Mamy tożsame cele. Mamy wspólne nadzieje na przyszłość. I łączy nas wiara w to, że kiedyś to nastąpi”.

Na koniec tego nietypowego wpisu blogowego głos dziennikarza Andrieja Łoszaka, redaktora niezależnego portalu „Takije Dieła”.

„Przyciśnięci do muru Białorusini patrzą z nienawiścią na OMON-owców i widzą za ich plecami rżącą Simonjan i jej pana (Margarita Simonjan jest szefową tuby propagandowej Kremla RT, ostatnio przyjechała do Mińska, by zrobić wywiad z Łukaszenką, przy powitaniu śmiała się od ucha do ucha). Tego oni nam nigdy nie wybaczą. I bardziej rosyjskie władze będą się obejmować i pieścić z Łukaszenką, tym silniej wściekły dyktator będzie kąsać naród białoruski. Poparcie ze strony mocarstwa atomowego dodaje mu skrzydeł. Już wczoraj zaczął walić na odlew bez umiaru: po raz pierwszy jego psy łańcuchowe zaatakowały pokojowe demonstracje kobiet. Teraz „Karalucha” już nic nie powstrzymuje – „starszy brat” w razie czego przyjdzie z pomocą. Za to nie tylko duszę, ale i cały kraj można oddać.

Taktyczne poparcie dla dyktatora – a po Putinie nie można się było spodziewać niczego innego – to strategiczna porażka w przyszłości. Młodzieży, która nienawidzi reżim Łukaszenki, od teraz dyktatura, przemoc i niesprawiedliwość będą się kojarzyć nie tylko z „Karaluchem”, ale i z Rosją. Pozostali sąsiedzi Białorusi – Polska, Litwa, Ukraina – demonstrują solidarność z narodem, a nie z pozbawionym rozumu tyranem. Protest, który wcześniej nie miał charakteru antyrosyjskiego, teraz będzie również antyrosyjski. Wcześniej czy później agonia Łukaszenki się zakończy, i wtedy wyzwolona Białoruś – podobnie jak Ukraina i inni sąsiedzi – pomknie w inną stronę, byle jak najdalej od Rosji. Nikt nie będzie się oglądał, żeśmy bracia, sąsiedzi i mówimy tym samym językiem. Bo z jednej strony będzie wolna, syta i empatyczna Europa, a z drugiej – wieczny Putin ze swoimi rakietami, nędza, izolacja, korupcja i reżim policyjny. Jak myślicie – co wybierze naród białoruski (i każdy inny)?

Stracimy też język. […] Zaczną się procesy desowietyzacji i derusyfikacji Białorusi.

Tego wszystkiego można byłoby uniknąć, gdyby Putin miał jakiekolwiek inne cele poza bieżącymi. Ale on patrząc na Białoruś, widzi tylko jedno: pełzająca pomarańczowa zaraza podchodzi od zachodu do granic Rosji i zagraża jego władzy. Jeśli nie stłumi się tego tam, to zacznie się kotłować i tu, u nas. To, że nie jest to zaraza, a nieuchronny proces historyczny, zmiatający przegniłe autorytarne reżimy, Putin nie ogarnia. […] To, co dzieje się obecnie na Białorusi, przyjdzie do Rosji.

[…] Sądząc po liście Swiatłany Aleksijewicz (która pyta, dlaczego milczy rosyjska inteligencja), w Mińsku nie widać i nie słychać tego, że w Rosji są ludzie wspierający walkę Białorusinów o wolność. Głos normalnych ludzi jest zagłuszany przez werble oficjalnej propagandy. Musimy z tym coś zrobić. Pisanie postów w Facebooku już na pewno nie wystarcza”.

A zatem na razie tyle – posty z Facebooka. Może następnym razem będzie coś więcej?

PS Reakcje rosyjskiej inteligencji na apel Swiatłany Aleksijewicz zebrało też Radio Swoboda: https://www.svoboda.org/a/30831878.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *