Trucizna, trucizna, jeszcze więcej trucizny

11 czerwca. Ten serial się nie kończy. Gdy okazuje się, że kolejne epizody sezonu polowań z nowiczokiem na Siergieja Skripala, Aleksieja Nawalnego, Władimira Kara-Murzę i kilku innych zostały dogłębnie wyjaśnione, wypływa nowa afera. Tym razem dziennikarze „The Insider” i grupy Bellingcat starannie odtworzyli ciąg wydarzeń sprzed dwóch lat, związanych z próbą otrucia pisarza Dmitrija Bykowa.

Według raportu, komando dzielnych trucicieli z FSB – częściowo byli to ci sami ludzie, którzy zatruli bieliznę Nawalnego w Nowosybirsku – śledziło Bykowa przez kilka miesięcy. W kwietniu 2019 r. pisarz udał się w towarzystwie żony na konkurs pod nazwą „Totalne dyktando” do Nowosybirska (tak, Nowosybirska). Zamieszkał w hotelu „Domina”. Ciekawostką jest to, że w tym hotelu miał też mieszkać w sierpniu ubiegłego roku Nawalny, ale w ostatniej chwili zmienił lokalizację, gdyż jego współpracowniczka zwróciła uwagę na siedzących tam tajemniczych blondynów w czarnym bucie, którzy wcześniej ją śledzili.

Według dziennikarzy Bellingcat truciciele pod nieobecność Bykowa w hotelu wtarli truciznę typu nowiczok w odzież pisarza.

Bykow z Nowosybirska poleciał do Jekaterynburga, gdzie miał przesiadkę do Ufy. Pierwsze dziwne symptomy poczuł mniej więcej dwie i pół godziny po opuszczeniu hotelu. Podobnie było w przypadku Nawalnego i pierwszej próby otrucia opozycjonisty Władimira Kara-Murzy. Podobne były też symptomy, co pozwoliło dziennikarzom śledczym postawić tezę, że również wobec Bykowa zastosowano nowiczok. Bykow trafił do szpitala w Ufie, był w stanie śpiączki, podłączony do respiratora. Przeżył. Dokładny opis śledztwa dziennikarskiego w tej sprawie można znaleźć tutaj: https://theins.ru/politika/242567.

Sam Bykow i wtedy, i obecnie twierdzi, że nie wie, dlaczego miałby być otruty.
Ujawnione przez „The Insider” i Bellingcat szczegóły kolejnej operacji z (najprawdopodobniej) nowiczokiem wywołały lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Oficjalne czynniki zlekceważyły publikację.

Nikołaj Podosokorski napisał na FB: „Dowiadujemy się jedynie o tych nieudanych próbach i może nam się wydawać, że to jest niewiarygodne. Ale jeżeli wyobrazić sobie, o ilu udanych operacjach się nie dowiadujemy. Bo to przypadki rozpoznawane jako nagłe lub niekoniecznie nagłe zgony. Wtedy sytuacja wygląda na bardziej realistyczną”.

Wiele osób zastanawiało się, co mogło być przyczyną ataku bronią chemiczną na popularnego literata? Wśród hipotez wymieniano to, że Bykow często pozwalał sobie na kpiny z gospodarza Kremla. Przypomniano jego bardzo dowcipne hasło z protestów ulicznych w 2012 r. (przeciwko powrotowi Putina na urząd prezydenta): „Nie kołyszcie łódką, naszego szczurka mdli”. Bykow jest postacią barwną, erudytą, wypowiada się ze swadą, ma wyjątkowy dar czarowania widowni. Czy jednak naprawdę szczurek tak nie znosi żarcików na swój temat, że aż kazał struć śmiałka?

Chciałabym w tym kontekście przypomnieć projekt Bykowa „Poeta i obywatel” (wspominałam o nim na blogu, m.in. http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2011/04/30/lermontow-naszych-czasow/ i http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2011/02/21/krab-na-galerach/). To był popularny cykl wierszy/poematów autorstwa Bykowa na tematy bieżące, zaangażowane społecznie i politycznie. Ich niezmiennym interpretatorem był znakomity moskiewski aktor Michaił Jefriemow.

Co się dzieje z Jefriemowem, spytacie Państwo. Siedzi w łagrze. Skazany prawomocnym wyrokiem za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie upojenia alkoholowego. Żadnej polityki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *