Stowarzyszenie Memoriał robi to od dawna – zbiera świadectwa zbrodni systemu totalitarnego, sporządza imienne listy ofiar na podstawie odtajnianych stopniowo i ciągle ostrożnie dokumentów archiwalnych, zabiega o rehabilitację ofiar. To wielka wspaniała praca, której znaczenia niepodobna przecenić. Stowarzyszenie nie ma państwowego wsparcia (jest organizacją pozarządową). Czy nadszedł wreszcie czas, by ofiary upamiętnić w oficjalnym obiegu politycznym w Rosji? Prezydencka rada ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka wystąpiła w tym tygodniu z zapowiadanym już jakiś czas temu przez Miedwiediewa programem upamiętnienia ofiar reżimu totalitarnego, zwanym w skrócie „programem destalinizacji”.
Jeszcze niedawno zwolennicy twardej linii Stalina mieli zielone światło. Przez wiele lat ubiegłej dekady przywracano Józefa Wissarionowicza narodowej pamięci, relatywizowano zło, które popełnił, postać „wybitnego wodza” przybliżano widzom seriali telewizyjnych w miękkiej formie „przez pończoszkę nostalgii”, w podręcznikach szkolnych zalecano interpretację jego roli historycznej jako „efektywnego menedżera”, uwypuklano zasługi, powstawały oddolne inicjatywy wznoszenia pomników Stalina i innych miejsc upamiętnienia Ojca Narodów. Niektórzy niezależni publicyści z przerażeniem nazywali ten proces „recydywą stalinizmu”. Najwyższe władze wypuszczały sprzeczne sygnały – to Władimir Putin w 2007 r. odwiedzał Butowo (podmoskiewski poligon, miejsce kaźni ofiar stalinowskiego terroru) i potępiał zbrodnie systemu (choć bez wzmiankowania nazwiska Stalina), to znowu na arenie międzynarodowej z zapałem bronił stalinowskiej wizji historii, usprawiedliwiał pakt Ribbentrop-Mołotow itd. Stalinowska wizja historii akurat nadawała się do realizowanej przez ekipę Putina polityki historycznej, mitologizującej zwycięstwo w II wojnie, niedopuszczającej krytyki ZSRR (i Rosji jako jej spadkobierczyni). Pytany wprost o ocenę Stalina Putin na ogół udzielał mętnej odpowiedzi (tak było np. podczas rytualnego seansu łączności telewizyjnej z narodem pod koniec ub.roku). Zawodowi interpretatorzy jego wypowiedzi tłumaczyli, że nie chciał mówić jednoznacznie, by nie zrazić ani grupy zwolenników Stalina, ani grupy przeciwników. A grupa zwolenników jest liczna, o czym może świadczyć wysoka pozycja towarzysza Koby w rankingu „Imię. Rosja” na największą postać historyczną w dziejach Rosji. Mówiono nawet, że ten telewizyjno-internetowy plebiscyt w 2008 roku Stalin wygrał, ale w ostatniej fazie wyniki celowo zmanipulowano i Stalin ostatecznie uplasował się na trzecim miejscu (prawie 300 tys. głosów, podczas gdy pierwszy na liście Aleksander Newski otrzymał wedle oficjalnych wyników 313 tys.).
Za symboliczny zwrot w stronę potępienia mrocznych czasów można uznać deklarację prezydenta Miedwiediewa z 30 października 2009 roku – Dnia Pamięci Ofiar Totalitaryzmu, kiedy w wystąpieniu na wideoblogu podkreślił on zbrodniczy charakter reżimu.
Czy pozytywny trend w dochodzeniu do prawdy historycznej i potępienia stalinizmu ma szanse się utrzymać? Na razie jest jak migotliwy płomyk zapalonej nieśmiałą ręką świecy. W rosyjskiej prasie nadal ukazują się na przykład artykuły i wywiady historyków, zaprzeczających np. sprawstwu mordu na polskich oficerach przez NKWD na rozkaz Stalina (dokument z posiedzenia Biura Politycznego z 5 marca 1940 r. jest w tych materiałach przedstawiany jako fałszywka) czy gloryfikujących dokonania Stalina. Na forach internetowych pojawia się od czasu do czasu wezwanie do przeniesienia prochów Stalina spod murów Kremla, gdzie spoczął po usunięciu z mauzoleum, ale oficjalnie ten temat nie istnieje.
Wróćmy do programu prezydenckiej rady. Deklarowanym celem jest „modernizacja świadomości rosyjskiego społeczeństwa poprzez uznanie tragedii narodu czasów reżimu totalitarnego; wspieranie wytworzenia w społeczeństwie poczucia odpowiedzialności za siebie i za kraj; zapewnienie wsparcia programu modernizacji kraju ze strony najlepiej wykształconej i aktywnej części społeczeństwa; wzmocnienie zjednoczeniowych tendencji na terytorium byłego ZSRR poprzez uświadomienie wspólności tragicznej historii i wzmocnienie międzynarodowego prestiżu kraju”.
Bardzo ciekawe cele. Jak widać, program jest przez autorów pozycjonowany jako część modernizacyjnego projektu prezydenta Miedwiediewa, ale ma też inne bardzo ambitne zadania, m.in. połączenia świadomości historycznej narodów b. ZSRR.
Nikita Pietrow z Memoriału dostrzega w programie szanse na przezwyciężenie stereotypów i na sformułowanie prawnych ocen. Jego zdaniem, dzięki programowi będzie można nie tylko działać na rzecz upamiętnienia ofiar reżimu, ale pomagać żyjącym ofiarom represji, dotrzeć do materiałów archiwalnych. A archiwa są, jak można przypuszczać, nadal szeroko zamknięte.
Czy program prezydenckiej rady zostanie wdrożony? A jak inicjatywa rady ma się do działań komisji (również prezydenckiej) ds. przeciwdziałania wypaczaniu historii na niekorzyść Rosji? O komisji jakoś przez długi czas nie było nic słychać. Agresywna ofensywa historyczna ostatnio wyhamowała. Czy na długo? Prezydent Miedwiediew wypowiedział w czasie swej prezydentury sporo pięknych słów, poczynając od „wolność jest lepsza niż brak wolności”, ale czy miały one jakiekolwiek znaczenie dla praktyki życia politycznego? Może zatem i ta kolejna inicjatywa pozostanie na papierze, podobnie jak cała „modernizacyjna ględźba”, jak krytycy Miedwiediewa z ironią określają jego światłe pomysły na unowocześnienie Rosji? Temat rozrachunków z historią istnieje w Rosji na marginesie głównego nurtu – czy ma szanse zaistnieć w powszechnej świadomości? Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jak wiele osób zechce się dziś schylić po te porozrzucane kamienie ponurej historii.
Milutka, ludzie memoriału to płatni agenci usa! Robią zawieruchy za grubą kase!
„z zapałem bronił stalinowskiej wizji historii, usprawiedliwiał pakt Ribbentrop-Mołotow itd. Stalinowska wizja historii akurat nadawała się do realizowanej przez ekipę Putina polityki historycznej, mitologizującej zwycięstwo w II wojnie,”Co to znaczy „stalinowska wizja historii”? Czy rzeczywiscie, wistniejacych realiach 1939 roku paktu nie mozna usprawiedliwic? Mam na mysli sam pakt, nie zas tajne klauzule, ktorych akurat sie nie wspomina a nie sa tym samym co sam pakt. Co to znczy mitologizacja zwyciestwa w II w.s.? Losy II w.s toczyly sie na froncie wschodnim, tego nie zaprzeczaja obecnie nawet historycy zachodni. Wiec na czym owa mitologizacja polega?Pozdrawiam
Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Pisze pan: „czy nie można usprawiedliwiać paktu Ribbentrop-Mołotow?” I wyłącza pan z tego rozumowania tajne klauzule. Dlaczego? Czy Stalin nie wiedział o tajnych klauzulach, stanowiących istotę tego dokumentu? A Władimir Putin też o nich nie wiedział? „Kotlety otdielno, muchi otdielno”?O tym, na czym polega mitologizowanie II wojny, napisałam w rozwinięciu tego zdania, które Pan zacytował tylko w części. Pozdrawiam
1. Na sprawe oceny Paktu zwrocil swego czasu uwage jededn z historykow polskich ( nie pamietam ktory). Potepieniu winny podlegac tajne klauzule a nie Pakt jako taki. Z owych niedomowien rodzi sie wlasnie cala sprawa. Zapewne broniac paktu, strona rosyjska ma na mysli owa czesc dotyczaca nieagresji ( wladze ZSRR przez dziesieciolecia zaprzeczaly istnieniu tajnych klauzul) zas w Polsce pod pojeciem paktu rozumie sie tajne klauzule. Oczywiscie, Stalin wiedzial o kazdym szczegole porozumienia z Rzesza. Nigdzie nie twierdzilem, ze nie wiedzial. 2. Przeczytalem jeszcze raz, co Pani napisal i naprawde nie widze wyjasnienia „mitologizacji” itd. Czy dlatego, ze wspomina sie udzial Stalina w zwyciestwie? A jak opisac wojne bez wymieniania jednej z centralnych dla owych zdarzen postaci historycznych? Pozdrawiam