Archiwa tagu: bóg Kuzia

Jestem bogiem. Bogiem Kuzią

12 września. W to, że jest prawdziwym bogiem, uwierzył w wieku czternastu lat. A potem zdołał przekonać do tego liczne zastępy wiernych. Wierni byli wdzięczni za objawienie im prawdy. Bóstwo z przyjemnością monetaryzowało ich wiarę. Gdy policja zatrzymywała go dwa dni temu pod zarzutem oszustwa, w sekretnym schowku znaleziono sto tysięcy dolarów, kilkadziesiąt milionów rubli i… pornografię dziecięcą. Sąd postanowił o aresztowaniu Andrieja Popowa, używającego pseudonimu „bóg Kuzia”. Z uwagi na to, że aresztant jest inwalidą (słabo widzi, sam twierdzi, że jest niewidomy), sędzia zdecydowała, że najbliższe dwa miesiące Popow spędzi w areszcie domowym.

Historia pseudoprawosławnej sekty „Kuzi” jest podobna do historii innych sekt, na czele których stoi charyzmatyczny przywódca. Po pewnym czasie okazuje się, że prorok czy bóg, jest jedynie sprytnym oszustem, wykorzystującym naiwność ludzi, a sekta służy mu jako narzędzie pozyskiwania dóbr materialnych i doznawania uciech cielesnych, z częstym użyciem przemocy lub niestandardowych praktyk seksualnych.

Boska przygoda Andrieja Popowa zaczęła się dawno: startował jako „biskup Roman” na przełomie lat 90. i 2000. Miał wielki dar przekonywania – podając się za osobę duchowną, głosił kazania, a w nich na przykład wiarę w reinkarnację, co nie przeszkadzało mu utrzymywać, że jest duchownym prawosławnym. Gdy hierarchia Cerkwi ogłosiła, że nie zna „biskupa Romana”, który w żadnym razie nie jest duchownym Kościoła prawosławnego, Popow zmienił wcielenie i oznajmił, że już nie jest biskupem. Ujawnił to, o czym był przekonany od dawna: że jest bogiem.

Bóg – jak można przeczytać na jego oficjalnej stronie internetowej (http://andrejpopov.ru/index.html) – był wunderkindem, ukończył MGU z wyróżnieniem, ma fenomenalną pamięć i wszystko, co trzeba, by ogłosić siebie bóstwem. Popow szczegółowo, po aptekarsku rozpracował swoją boską istotę: w 82,5% jest Bogiem (Duchem, Duszą), człowieka ma w sobie 2,5% (ciało), poza tym – 15% – jest miłością (Bogurodzicą). Innym razem wykładał, że ma w sobie inne „boskie substancje” – poza tym, że jest Jezusem Chrystusem („Ale nie przyszedłem po to, aby kochać i cierpieć, przyszedłem, by sądzić i to bezlitośnie”) i Maryją, jest po trosze prorokiem Eliaszem, Archaniołem Gabryelem, Sziwą, a także między innymi carewiczem Aleksym i Jeleną Bławatską (okultystka, wyrocznia rosyjskiej ezoteryki). W końcu dlaczego nie?

Swoje imię Kuzia wziął – jak twierdzą jedne źródła – od swojej ulubionej papugi, którą miał w dzieciństwie, natomiast wedle innych źródeł miało to być świadome nawiązanie do postaci historycznej: lidera mordwińskich pogan z początku XIX wieku, Kuźmy Aleksiejewa, znanego pod przezwiskiem „Kuźka – mordwiński bóg”.

O tym, jakimi ścieżkami „bóg Kuzia” prowadzi wiernych do raju, było wiadomo od dawna. Policja już rok temu przeprowadziła rewizje w boskiej siedzibie, znalazła forsę niewiadomego pochodzenia, egzotyczne zwierzęta (m.in. węże) i świadectwa sprośności z udziałem dzieci. Prasa szeroko rozpisywała się o porządkach w sekcie. Jak we wszystkich totalitarnych sektach, należało zerwać więzi ze światem. Członkowie sekty nie mogli kontaktować się z rodzinami, kobiety miały zakaz używania kosmetyków i robienia makijażu, obowiązywały liczne zakazy, a za ich łamanie groziły kary. Na przykład za zbyt obfity posiłek karano 180 uderzeniami gumowym klapkiem po twarzy. Przy tym sam bóg – sądząc po wyglądzie (120 kg co najmniej) – raczej się w wiktuałach nie ograniczał.

Cerkiew wyrażała zaniepokojenie, definiowała zgromadzenie wiernych „boga Kuzi” jako destrukcyjną sektę. Większy niepokój wzbudziła aktywność adeptów sekty na tzw. prawosławnych jarmarkach, gdzie sprzedawali oni swoje usługi, np. obiecywali wyleczyć dziecko od uzależnienia od komputera za pięć tysięcy rubli lub podszywali się pod osoby zbierające pieniądze na remont cerkwi. Te stosy rubli i dolarów na zapleczu siedziby „boga” pochodziły w dużej części z nielegalnych zbiórek, ponadto – jak to zwykle w sektach bywa, członkowie zobowiązani byli oddawać liderowi swoje majętności.

Podczas seminariów, na których „bóg Kuzia” wykładał swoje mądrości, stosowano przemoc, kobiety nakłaniano lub zmuszano do uprawiania seksu. W sekcie obowiązywał podział na osiem kręgów – wierni zajmowali miejsce w odpowiednim kręgu, ci bliżsi w kręgach bliższych, ci dalsi – w dalszych. Pierwszy krąg stanowiły żony (miał ich co najmniej dwie, wedle innych źródeł – cztery, poza tym liczne nałożnice w kolejnym kręgu – haremie), ostatni krąg zajmowały demony (członkowie rodzin sektantów, którzy występowali przeciwko działalności „boga Kuzi”). Klasyka gatunku.

Rok temu „bóg” jakimś dziwnym sposobem wykręcił się od odpowiedzialności za zarzucane mu czyny, odmówił składania zeznań, nie został aresztowany. Jak sprawy potoczą się tym razem? „Bóg Kuzia” utrzymuje, że nie ma pojęcia, za co został zatrzymany – przecież nie popełnił żadnych przestępstw, a znalezione przez policję pieniądze nie należą do niego. Na razie stworzona przez Popowa sekta nie została zakazana, nawet oficjalnie nie jest uznana za sektę. Jak pisze tygodnik „Sobiesiednik”, skargę na „boga” chce złożyć około trzydziestu poszkodowanych – dawnych adeptów.