Archiwa tagu: Butowo

Sad Pamięci w Butowie

29 września. Butowo było w latach trzydziestych poligonem strzeleckim NKWD. W czasie Wielkiego Terroru stało się miejscem kaźni tysięcy ofiar stalinizmu. W latach 1937-1938 rozstrzelano tu 20 762 osoby. Ich nazwiska zostały wyryte na wielkiej kamiennej płycie w Sadzie Pamięci, jaki właśnie otwarto w kompleksie memorialnym Butowo.

Dziś Butowo to dzielnica Moskwy. Pod koniec lat trzydziestych było jeszcze poza obrębem miasta. Gdy masowe egzekucje przerwano tu w 1938 r., na terenie poligonu urządzono miejsce wypoczynku dla wyższych oficerów NKWD. Oprawcy wypoczywali dosłownie na kościach swoich ofiar.

W latach dziewięćdziesiątych, gdy ujawniono straszną historię tego miejsca po latach milczenia, zaczęto prowadzić prace archiwalne nad odtworzeniem listy ofiar. Miejsce to uznano za pomnik historii, co zapobiegło budowie na terenie poligonu nowych osiedli mieszkaniowych.

Na uroczystość otwarcia 27 września przyszedł tłum ludzi, wielu z nich poszukiwało wykutych w kamieniu nazwisk swoich bliskich. Dotykali je palcami, gdy odnaleźli. Imię, nazwisko, rok urodzenia.

Biskup Juwenaliusz poświęcił memoriał, uderzył w dzwon, w kazaniu podkreślił, że ofiary zostały unicestwione bezprawnie (skazywały ich w trybie przyspieszonym tzw. trójki NKWD).

Tablica z nazwiskami ofiar ma formę rowu, do którego zrzucano ciała rozstrzelanych. To robi niesamowite wrażenie.

„Ważne jest, by zrozumieć, jaką Rosję straciliśmy w tych ludziach” – powiedział dyrektor memoriału Igor Garkawy. Na poligonie Butowo rozstrzelano wojskowych, w tym carskich generałów, duchownych, lekarzy, pisarzy, aktorów, malarzy. Przedstawicieli sześćdziesięciu narodowości. Dzięki temu, że nazwiska ofiar zostały wyryte na ścianie memoriału, wydobyto tych ludzi z czeluści niepamięci, przywrócono brutalnie odebraną godność. Przestali być anonimową statystyczną jednostką w morzu wielkich liczb. Każde z tych nazwisk to oddzielny los, indywidualna tragedia, wielki ból, niepowetowana strata.

Otwarcie memoriału to znaczący krok w przywracaniu pamięci o ogromie zbrodni stalinizmu. Choć w tym samym momencie w rosyjskich miastach odsłaniane są też popiersia Stalina.

Tu można obejrzeć film z uroczystości w Butowie: https://www.svoboda.org/a/28762609.html

Inne święta

Mamy za sobą świętowanie 4 listopada, Dnia Jedności Narodowej – święta radosnego, choć niezrozumiałego i niezrozumianego (wymyślone na Kremlu tradycje związane z tym świętem albo za kilka lat okrzepną i faktycznie staną się tradycją, albo zwiędną, jeśli władzom nie przyda się wtłoczona w nie na siłę ideologia).

Minęła też dziewięćdziesiąta rocznica rewolucji bolszewickiej, zwanej w ZSRR Wielką Socjalistyczną Rewolucją Październikową. Historycy i publicyści rosyjscy tym razem poświęcili temu wydarzeniu wiele uwagi, można było w mediach poznać zdania odmienne od przyjętej przez długie lata sowieckiej zakłamanej sztampy. Jedni starali się odbrązowić rewolucyjne pomniki, obalić zakorzenione w społecznej świadomości mity, drudzy kpili z kupionych za niemieckie pieniądze bolszewików, wylansowanych potem na bohaterów narodowych, ba, bóstwa uwielbiane bezkrytycznie, inni występowali z płomienną owych bóstw obroną, jeszcze inni poszukiwali głębszej refleksji nad wydarzeniem, które naznaczyło całą XX-wieczną historię. I to nie tylko Rosji. To bardzo ważny krok ku zrozumieniu historii, oby nie była to tylko przelotna okolicznościowa jaskółka, a początek szerokiego, publicznego dyskursu, jakiego Rosji od lat brakowało.

Kilka dni wcześniej, 30 października, przypadał Dzień Ofiar Represji Politycznych. Prezydent Putin udał się samotnie na poligon w Butowie – miejsce kaźni ponad dwudziestu tysięcy ludzi, również starców, kobiet i dzieci, zamordowanych przez NKWD pod koniec lat 30. Patriarcha odprawił nabożeństwo żałobne ku czci ofiar – męczenników za wiarę prawosławną (wiele, jeśli nie większość ofiar to duchowni, członkowie ich rodzin, ludzie wierzący i za wiarę represjonowani). Prezydent wypowiedział po uroczystości kilka słów do dziennikarzy: „Represjonowano, rozstrzelano, pochowano”. Bezosobowe ofiary bezosobowego mordu. Może – tak jak chce wielu komentatorów – to faktycznie wielki przełom w myśleniu prezydenta Putina. Oddanie hołdu ofiarom zbrodniczego reżimu to wyrazisty, wspaniały gest, jakiego jeszcze nie było.

Oby rzeczywiście był to wielki przełom. Coś jednak przeszkadza mi w tak jednoznacznej ocenie. Bo ten gest nie pasuje do całej reszty – prezydent kilka razy prezentował się jako orędownik ZSRR, którego rozpad był dla niego „jedną z największych katastrof XX wieku”; przywrócił hymn państwa, które masowo mordowało własnych obywateli; z przekonania poszedł służyć do KGB, spadkobierczyni NKWD. Teraz postawił na kluczowych funkcjach w państwie przedstawicieli struktur bezpieczeństwa. Zbliża się kolejne święto: obchodzony z wielką pompą 20 grudnia, Dzień Czekisty. Prezydent zwykle spotyka się wtedy z dawnymi i nowymi kolegami, kierownictwem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, przemawia, wręcza dyplomy i odznaczenia. Może faktycznie nastąpiła w prezydencie przemiana i podczas najbliższych obchodów powie coś nowego, na przykład odetnie się od niesławnej przeszłości poprzednich wcieleń „organów”.  Wtedy będzie bardziej wiarygodny jako człowiek pochylony z troską nad niewinnymi ofiarami reżimu. Wielki człowiek teatru, Konstanty Stanisławski mówił „nie wierzę”, jeśli aktor grał nieprzekonująco. Mnie też na razie trudno uwierzyć.

I jeszcze jedno. „Najważniejszy jest człowiek, a nie piękna z wierzchu, ale pusta w środku ideologia” – powiedział prezydent. Jeden z rosyjskich komentatorów poddał to stwierdzenie druzgocącej krytyce: jak może wypowiadać je człowiek, który podczas dramatycznych zamachów terrorystycznych (jak teatr na Dubrowce czy Biesłan) nie zatroszczył się o los zakładników, ale wyżej – ponad ich życie – postawił cele polityczne, które wierne mu służby specjalne miały zabezpieczyć.