Archiwa tagu: NGO

Socjologia z łatką zagranicznego agenta

Organizacje pozarządowe w Rosji znalazły się pod presją. W myśl ustawy, przyjętej pospiesznie w zeszłym roku przez Dumę, NGO otrzymujące środki finansowe z zagranicy i te, których działalność jest związana z polityką, mają obowiązek zarejestrować się w Ministerstwie Sprawiedliwości jako „zagraniczny agent”.
Kilka tygodni temu prokuratura przystąpiła do masowych kontroli NGO na okoliczność zgodności ich działań z ustawą o zagranicznych agentach. Przeprowadzono przeszukania w siedzibach organizacji pozarządowych, w wielu skonfiskowano komputery, zawierające bazy danych. Pod obcas wzięto stowarzyszenie Gołos, monitorujące przebieg wyborów czy Memoriał, zasłużony w dziele upamiętniania ofiar stalinizmu. Jak będzie wyglądać dalsza ich działalność – trudno na razie powiedzieć.
Teraz argusowe oko władz padło na Centrum Lewady – pracownię socjologiczną badającą nastroje społeczne w różnych obszarach. Prokuratura rejonowa wystosowała do Centrum Lewady ostrzeżenie. Socjologów upomniano, że powinni się zarejestrować jako zagraniczni agenci. Zdaniem prokuratury polityczna działalność Centrum Lewady polega na publikacji rezultatów badań socjologicznych, które wpływają na opinię publiczną. A to już wystarczy, by mówić o „działalności politycznej” wzmiankowanej w ustawie o zagranicznych agentach. Jeżeli Centrum Lewady nie zarejestruje się jako „zagraniczny agent”, będzie podlegać karze administracyjnej w wysokości od 300 do 500 tys. rubli.
Dyrektor Centrum, Lew Gudkow wyjaśnił, że kilka lat temu pracownia otrzymała granty z zagranicy, aby móc w warunkach kryzysu kontynuować rozpoczęte badania. Granty się już jednak skończyły. „Ostrzeżenie prokuratury faktycznie oznacza dla nas koniec działalności jako niezależnej socjologicznej pracowni badawczej, prowadzącej systematyczne badania opinii publicznej. Nie otrzymujemy finansowania z państwowej kasy, musimy zabiegać o inne środki. Poważną barierą w naszej przyszłej pracy [z etykietką „zagranicznego agenta”] będą z jednej strony reanimowany znów stary strach przed zagranicznymi agentami, charakterystyczny dla rosyjskich urzędników i inteligencji, a z drugiej strony obawa naszych partnerów biznesowych przed współpracą z instytucją, która ma problem z władzami”.
W gruncie rzeczy nie o granty czy grzywny tu chodzi. To element większej całości: władza w obawie przed samoorganizacją społeczeństwa prewencyjnie ogranicza pole działania wszelkich podmiotów, które mogą takiej samoorganizacji sprzyjać. Stąd duszenie trzeciego sektora.
Gudkow w wypowiedzi dla „Lenty.ru” rozwija temat: „Mamy do czynienia z kolosalnym naciskiem na społeczeństwo obywatelskie. […] Niebawem pod kategorie „zdrady państwa” czy „szpiegostwa” będzie podpadać choćby i działalność bankowa. To nowa faza w historii Rosji. I nie chodzi o masowe kontrole NGO, ale o nowe stadium polityki represji, reżimu autorytarnego. Gdzie są jego granice, na czym polegają jego wewnętrzne mechanizmy, jeszcze trudno orzec. Jako socjolog mogę powiedzieć, że społeczeństwo ma bardzo słabą odporność wobec takiego nacisku z góry. Dlatego ryzyko ustanowienia represyjnego reżimu – z izolacją i sankcjami – uważam za duże. Nie mówiąc już o wsadzaniu do więzień i rozprawach nad ludźmi o odmiennych poglądach”.
Socjologiczne badania nastrojów społecznych prowadzone przez Centrum Lewady zostały najwyraźniej uznane przez władze za poważne zagrożenie dla systemu. Liczni komentatorzy zwracają uwagę, że wypychając Centrum Lewady na margines, Kreml pozbywa się wprawdzie niewygodnego recenzenta, który pokazuje, ilu ludzi już wie, że król jest nagi, ale jednocześnie pozbawia się możliwości otrzymywania wiarygodnych danych o nastrojach w społeczeństwie.

British Council w trybach przykrej wojny

Nagonka na British Council w Rosji jest kolejną odsłoną podjazdowej wojenki na linii Moskwa–Londyn. Zamknięcie dwóch oddziałów British Council – w Petersburgu i Jekaterynburgu – pod pretekstem nieprzestrzegania przez tę instytucję norm rosyjskiego prawa znowu podgrzało atmosferę wokół sprawy Litwinienki–Ługowoja, która rok temu stała się przyczyną zaostrzenia stosunków rosyjsko-brytyjskich.

Rosyjski MSZ wysłał teraz w stronę Londynu jednoznaczny sygnał: pozwolimy na wznowienie działalności British Council, jeżeli zostanie wznowiona współpraca antyterrorystyczna. Co można zrozumieć jako zachętę do wydania przez Londyn emisariusza „niepodległej Czeczenii-Iczkerii” Zakajewa i eks-oligarchy Borysa Bieriezowskiego oraz odstąpienia od wniosku o pociągnięcie Andrieja Ługowoja (dziś deputowanego Dumy Państwowej, cieszącego się immunitetem) do odpowiedzialności za podanie w Londynie radioaktywnej herbatki Aleksandrowi Litwinience.

Czemu Rosja zaognia stosunki z Londynem?

Gdyby władze Wielkiej Brytanii faktycznie zechciały odpowiedzieć pięknym za nadobne, to miałyby szerokie pole do popisu. „Porównajmy – pisze komentator rosyjskiej sceny politycznej Siemion Nowoprudski w internetowej „Gazecie.ru”. – Przecież to rosyjskie firmy zabiegają o wejście na londyńską giełdę, a nie brytyjskie na moskiewską, to przedstawiciele rosyjskiej śmietanki stale oblegają Londyn, a nie przedstawiciele śmietanki brytyjskiej Moskwę. To dzieci rosyjskich urzędników i biznesmenów uczą się i mieszkają w Anglii, a nie angielskich w Rosji.

I nie ma w tym nic dziwnego ani złego, że ludzie chcą się uczyć angielskiego i jeździć do wspaniałej Wielkiej Brytanii. To jest normalne. I tak powinno być”.

Na marginesie agresywnej postawy Moskwy wobec brytyjskiej instytucji kulturalnej można sobie zadać bardziej ogólne pytanie: dlaczego rosyjska elita polityczna tak zaostrzyła i stale zaostrza retorykę wobec Zachodu? I jeszcze: czy owo zaostrzenie przynosi korzyści? I do czego na dłuższą metę może doprowadzić?

Rosyjska elita polityczno-biznesowa uważa najwidoczniej, że może sobie pozwolić na jednoczesne obrażanie Zachodu (zyskuje to poklask w wielu środowiskach w kraju) i cyniczne korzystanie z przymiotów zachodniej cywilizacji: bezpieczne lokowanie pieniędzy w zachodnich bankach, kształcenie dzieci w elitarnych zachodnich szkołach, kupowanie nieruchomości na tym wstrętnym Zachodzie itd. Te przyjemności są jednak zastrzeżone wyłącznie dla najwyższej kasty. Zwykły obywatel powinien być przekonany o szpiegowskiej działalności British Council i wyższości sterowanej demokracji rosyjskiej nad demokracją zachodnią oraz wierzyć, że Zachód knuje podstępnie przeciwko Rosji i stąd się biorą wszystkie rosyjskie bolączki.

Rosyjsko-brytyjska wojna pod radioaktywno-szpiegowską flagą jeszcze zapewne potrwa. Miejmy nadzieję, że Rosjanie nie zapomną przez ten czas lekcji języka angielskiego pobieranych w British Council. Anglicy, którzy chcą poznać język Puszkina i Dostojewskiego, mogą się go uczyć wszędzie bez przeszkód. Tylko czy dobra znajomość języka wystarczy, aby osiągnąć porozumienie?