Żyć nie umierać

12 marca. Nagle podniesiony szum wokół tajemniczej śmierci zapomnianego już nieco pretorianina putinizmu Michaiła Lesina nie ucicha. Na powierzchnię wypływa coraz więcej ciekawych okoliczności. Poprzedni wpis zakończyłam wątpliwością, czy Lesin faktycznie zmarł 5 listopada 2015 roku. I oto przed chwilą czytam sensacyjną publikację Fundacji Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego: Lesin czterdzieści dni po swojej śmierci opuścił terytorium USA. Pasjonujący thriller polityczny w odcinkach.

Popatrzmy na tę publikację Nawalnego z bliska (https://navalny.com/p/4764/). „Fundacja Walki z Korupcją przyglądała się Michaiłowi Lesinowi. Był (a być może nadal jest) jednym z najpotężniejszych i czyniących największe szkody mistrzów korupcji. Kradł wszystko wokół w ścisłej współpracy z pozostałą putinowską mafią. To, co ukradł, wywoził i inwestował w USA. Szukaliśmy jego nieruchomości. Jako pierwszy opowiedziałem, że amerykańskie organy wszczęły wobec niego postępowanie w sprawie prania brudnych pieniędzy. Zbieraliśmy materiały”.

Fundacja ma w tym dużą wprawę. Nawalny i jego współpracownicy wyszukali w źródłach otwartych wiadomości o tym, jak wiele osób z rosyjskiej wierchuszki przygotowało sobie na wszelki wypadek miłe apartamenty w Miami, których nie wpisało do deklaracji majątkowych. Nawalny ujawnił sprawnie działający mechanizm. W kraju czynownicy grzmieli w mediach na skorumpowanych zwyrodnialców, odsądzali od czci i wiary Zachód, a po cichu lokowali w centrum światowego zła „spiłowane” kochającemu społeczeństwu pieniądze. Lesin był w szpicy tego procesu.

W publikacji Nawalny zwraca uwagę na dziwne okoliczności pogrzebu czy też rzekomego pogrzebu Lesina w Los Angeles. „Ani jednego zdjęcia, żaden z przyjaciół, których Lesin miał setki, nie przybył”. Tylko członkowie rodziny, dwa, trzy wieńce na krzyż. Cztery miesiące milczenia i nagle władze amerykańskie wypuszczają balonik próbny: na ciele Lesina odkryto ślady pobicia, być może te obrażenia przyczyniły się do śmierci. „Wszystko to bardzo przypomina inscenizację, mającą na celu objęcie Lesina przez FBI programem ochrony świadków” – konstatuje Nawalny. Lesin dużo wiedział, na pewno to są rzeczy szalenie ciekawe dla amerykańskich służb.

Wisienką na torcie dociekań Nawalnego jest zdjęcie dokumentów Lesina, świadczące o tym, że przekroczył on granicę USA 15 grudnia 2015 roku, czyli półtora miesiąca po śmierci w Waszyngtonie. W każdym razie granicę przekroczył ktoś legitymujący się paszportem Lesina.

We wczorajszym „Kommiersancie” ukazał się wywiad z człowiekiem, który przedstawiony został jako przyjaciel Lesina. Niejaki Siergiej Wasiljew (http://www.kommersant.ru/doc/2935611) opowiedział, że Lesin miał w ostatnim okresie życia problemy z alkoholem. Do Waszyngtonu Lesin pojechał z Los Angeles na spotkanie z Piotrem Awenem, jednym z najbogatszych rosyjskich biznesmenów. No i Misza, sprawozdaje Wasiljew, narąbał się jak drwal, przyjaciele próbowali go zatrzymać, ale on wyszedł, i wziął, i sobie zamieszkał sam oddzielnie w hotelu Dupont (chociaż to nie był hotel dla ludzi o tak grubym portfelu, jakim dysponuje Lesin; ponadto w wielu doniesieniach pojawia się informacja, że był to hotel cieszący się sławą domu schadzek dla gejów), i tam się raczył zakupionym w sklepie alkoholem. „No i tam się wszystko stało” – wieczorem krytycznego dnia do pokoju Lesina wszedł pracownik ochrony hotelu, zobaczył, że gość leży pijany, chciał go podnieść i położyć na łóżku, ale gość stawiał opór, więc agent wyszedł i tak go zostawił. Wasiljew twierdzi, że był na pogrzebie Lesina w Los Angeles. Na dobrą sprawę nie wiemy, kogo tam pochowano.

Dziwny wywiad. Przeprowadził go dziennikarz Andriej Kolesnikow pracujący w zespole, który ma dopuszczenia do prezydenta, to znaczy jeździ z prezydentem, robi wywiady z prezydentem i tak dalej. Skąd nagle prezydencki dziennikarz, ulubiony podobno pismak samego Putina, obsługujący prasowo głowę państwa schodzi z tych szczytów i robi wywiad z panem Nikt, który opowiada mętne bajki. Trudno się uwolnić od wrażenia, że coś jest tu szyte, a nici są splątane i plączą się coraz bardziej.

Głos w sprawie nowych okoliczności związanych ze zgonem Lesina zabrał oficjalnie rosyjski MSZ, temat omawia rosyjska telewizja. Strona rosyjska domaga się od strony amerykańskiej wyczerpującej informacji. Może to nie jest ostatni odcinek tego pasjonującego serialu.

4 komentarze do “Żyć nie umierać

  1. vandermerwe

    Rzeczywiscie, sprawa, jest tak wazna , ze losy swiata od niej zaleza. Tak przy okazji. Hotel Dupont Circle nie jest spelunka, jak to sugeruja Pani dwa eseje. Czy zastanowila sie Pani w jaki sposob czlowiek, „zwykly urzednik panstwowy” na urzedniczej pensnj mogl ot tak przeniesc sie do US of A? Podpowiem, bogate kraje z otwartymi ramionami przyjmuja ludzi bogatych, problemy ( jak to widac chocby w Europie) maja z biednymi. Tak wiec sadze, ze wiele z tego, co Pani powtarza za innymi to zwykle plotki, ktorymi karmi sie „masy” ku uciesze i samozadowleniu piszacych. Kiedys jeden z polskich politykow napisal w felitonie, iz Ziemia nie jest ani okragla ani plaska lecz wklesla. Byl nawet w stanie przedstawic „naukowy” dowod. Oczywiscie bylo to czyste nabijanie sie z czytelnikow – dokladnie takie samo jak plotki podawane w powyzszej sprawie.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Anna Łabuszewska

      Szanowny Panie vandermerwe! Nie posiadam się z radości, że zechciał Pan odnieść się do naiwnej strawy dla mas. Cieszę się m.in. dlatego, że nie polemizuje Pan z główną tezą obu wpisów: że wysocy urzędnicy putinowskiej Rosji transferują sprzeniewierzone pieniądze na zepsuty zgniły Zachód. I tam szukają na różne sposoby szczęścia.
      I jeszcze jedno: napisałam, że hotel, w którym znaleziono (lub nie znaleziono) ciało Lesina, był za skromny jak na możliwości tak majętnego gościa, jakim był Lesin. Nie nazwałam hotelu, jak pan chce, spelunką. To nie są plotki, tylko wniosek wyciągnięty na podstawie dostępnych danych. Hotel można obejrzeć na wielu stronach internetowych, poczytać relacje gości itd.
      Opisuję tu sprawę, która od kilku dni zaprząta uwagę rosyjskich mediów. Widzę, że zainteresowanie jest ogromne. A skoro tak, to przyglądam się i ja, dlaczego to tak fascynuje dziennikarską brać i to tę z pierwszych rzędów.
      Pozdrawiam Pana ze swojej ziemskiej wklęsłości
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz

Skomentuj vandermerwe Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *