Galeria figur impregnowanych, czyli tysiącletni ZSRR

27 lipca. Lato. Upał. Więc i temat dziś wakacyjny. Okazuje się, że ZSRR żyje i ma się dobrze. W każdym razie ma prezydenta. Prezydent ZSRR jest jednocześnie carem – prawowitym władcą Imperium Rosyjskiego. Coś się nie zgadza? Nie szkodzi.

Wczoraj ZSRR i wcześniejsze emanacje rosyjskiej potęgi państwowej zachwiały się co nieco w posadach. Do siedziby prezydenta-cara w Zielenogradzie pod Moskwą wkroczyły mianowicie ekipy śledczych z Federalnej Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu wojskowego. Wszczęto śledztwo przeciw władcy tysiącletniego Związku Radzieckiego z artykułu 280 kk (publiczne wezwania do działalności ekstremistycznej). Samozwaniec nazywa się Siergiej Taraskin, ma 56 lat. Z zawodu jest dentystą. Miał w Zielenogradzie klinikę stomatologiczną, ale nie przetrzymał lat kryzysu. Trudna sytuacja finansowa wpędziła go w poważne tarapaty, Taraskin wielokrotnie toczył boje w sądzie, mając nadzieję odzyskać i podźwignąć upadającą klinikę. Na jednej z rozpraw oznajmił przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości, aby go poniechali, gdyż jest pełniącym obowiązki prezydenta ZSRR. A ZSRR niebawem się odrodzi, więc niech się trzymają z daleka od jego spraw, bo pożałują.

Nie było to jedyne publiczne wystąpienie Taraskina, które wywołało zainteresowanie służby bezpieczeństwa, ścigającej między innymi ekstremizm. Na kanale Youtube można posłuchać programowego przemówienia Taraskina na „seminarium urzędników ZSRR”: „Od ponad osiemnastu lat urząd prezydenta ZSRR pozostawał nieobsadzony. Michaił Gorbaczow zdezerterował. Czas najwyższy objąć ten wakat”. Wywody na temat historii XX wieku doprowadziły Taraskina do wniosku, że nie tylko ZSRR, ale także Imperium Rosyjskie trwają de iure nadal. Mianował się zatem i prezydentem, i carem, i zwierzchnikiem sił zbrojnych obu wcieleń Rosji. W mediach społecznościowych wskrzesiciel Rusi-ZSRR in spe ogłaszał też dekrety, w myśl których wyciągnął z niebytu takie historyczne formacje jak KGB, SMIERSZ i oddziały partyzanckie. Szczególne miejsce w twórczości legislacyjnej Taraskina zajmuje rozkaz o trzeciej wojnie światowej, którą rozpęta – ach, jakże by inaczej – złowieszcze NATO. Obiecywał, że w odrodzonym przez niego państwie ludzie nie będą musieli płacić podatków ani wnosić opłat za usługi komunalne. Na dodatek każdy dostanie 14 miliardów dolarów. Żyć nie umierać.

– Musimy oddać władzę ludowi i przywrócić wszystkie struktury wyżej wzmiankowanych podmiotów – opowiadał, gdzie tylko mógł. Że ZSRR i Imperium Rosyjskie nie mogą funkcjonować jednocześnie? Ależ mogą. I będą funkcjonować. A jak już funkcjonować zaczną, to on wtedy będzie mógł spokojnie złożyć swe pełnomocnictwa. Zadanie będzie bowiem wykonane, misja zakończona pomyślnie. Na dobry początek Taraskin powołał rząd ZSRR.

Idea wskrzeszenia ZSRR wzbudziła nadzieję w kilku trwożnych sercach. Taraskin zyskał wielu zwolenników. Na profilu FB odrodzonego ZSRR zarejestrowało się 7800 użytkowników, zamieszczane tam „wykłady” o dobrach i łaskach, jakie spłyną na obywateli przyszłego rajskiego Związku Radzieckiego, obejrzało kilka tysięcy widzów. Prezydent-car opowiada, że jego organizacja ma oddziały w wielu regionach Rosji.

Ci, którzy popierali Taraskina i jego pomysł powrotu do przeszłości, postanowili nawet odzyskać obywatelstwo ZSRR. Do sądu zwróciło się oficjalnie w tej sprawie dziesięcioro mieszkańców Niżnego Tagiłu. Stwierdzili oni, że rosyjskie dokumenty są nieważne, że konieczne jest wydanie dla nich dokumentów radzieckich.

Pomysł przywrócenia ZSRR cieszył się dużym wzięciem. Apologeci Związku Radzieckiego próbowali czesać kasę z naiwniaków, którzy chcieliby wspomóc groszem jedyną słuszną formację. O mały włos łatwowierni zwolennicy nie oddaliby emisariuszom kluczy do swoich mieszkań. Wielki Związek Radziecki Taraskina faktycznie miał w terenie kilka odjechanych z pozoru jaczejek. Wszystkie posługiwały się dziwną mieszanką ideologii radzieckiej z domieszką folkloru starosłowiańskiego. Np. jeden z sekretarzy Taraskina przedstawiał się jako pełnomocnik prezydenta ZSRR i przewodniczący Sojuszu Słowiańskich Sił Rusi (SSSR), w swoich pismach pisał, że jest ucieleśnieniem syna Swaroga.

Taraskin wybiórczo wielbił ZSRR, np. Lenina uważał za niemieckiego, a Trockiego za amerykańskiego agenta. Na szacun zasługiwał w jego mniemaniu jedynie Józef Wissarionowicz Stalin. Samozwańczy prezydent ZSRR pokłada pewne nadzieje w Putinie: „on jeszcze wyboru nie dokonał, ale nie jest całkowicie stracony [dla sprawy]”. Jednocześnie Taraskin twierdzi, że Federacja Rosyjska nie ma racji bytu – to organizacja mafijna, mająca liczne cechy sekty totalitarnej.

Śledztwo ma wyjaśnić, czy Taraskin uprawiał tylko hucpę ideologiczną (i czy godziła ona w podstawy rosyjskiej państwowości), czy może radziecka idea służyła mu jedynie za przykrywkę do wyłudzania kasy od łatwowiernych zwolenników powrotu do radzieckich korzeni.

Ciekawe uzupełnienie tych rewelacji wnosi ukraińska strona mikroskop.net.ua: Taraskin miał „swojego człowieka” w tzw. Donieckiej Republice Ludowej. Niejaki Stanisław Kim wygłaszał apele do ukraińskich żołnierzy, by wstępowali w szeregi odrodzonego wojska pod jego światłym przewodem. Powoływał się na to, że stanowisko dowódcy odrodzonej armii radzieckiej przydzielił mu… prezydent Taraskin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *