Kiełbasa o muerte

Premier Putin nadrabia zaległości w kontaktach ze światową opinią publiczną. Po wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CNN w piątek udzielił obszernego wywiadu niemieckiej ARD. O ile poprzednie wystąpienie adresowane było do nieświadomej publiczności za oceanem, o tyle ta ostatnia wypowiedź miała przemówić do rozumu mieszkańcom Starego Kontynentu. Władimir Władimirowicz w jadowicie różowym krawacie do niebieskiej koszuli emocjonalnie wyłożył oficjalną propagandową wersję wydarzeń na Kaukazie i udzielił Europie kilku przestróg i dobrych rad. To szczególnie ważne przed jutrzejszym nadzwyczajnym szczytem Unii, która ma się naradzać, jak pomóc Gruzji i jak powstrzymać Rosję przed imperialnymi zapędami.

Premier Putin wykpił europejską uległość wobec lokatora waszyngtońskiego Białego Domu. Zagrały stare skrzypce: Moskwa zawsze marzyła, aby euroatlantyckie alianse puściły w najważniejszych szwach i pilnie dolewała oliwy do ognia tam, gdzie powstawały jakieś niezgodności. „Jeśli kraje Europy dalej tak będą prowadzić politykę, to o sprawach Europy przyjdzie nam rozmawiać z Waszyngtonem” – podsumował ironicznie wywód o tym, że kraje europejskie posłusznie uznały na komendę z Waszyngtonu niepodległość Kosowa, choć było to niezgodne z międzynarodowym prawem.

Bez ironii premier gloryfikował natomiast postawę Rosji wobec Gruzji, powtórzył główne hasła kremlowskiej propagandy o zbrodniczej napaści Gruzinów na pokojowe Cchinwali pogrążone we śnie, powtórzył podawane przez źródła rosyjskie, a podważane przez niezależne organizacje międzynarodowe dane o ofiarach (mówił o dwóch tysiącach poległych podczas gruzińskiego ostrzału Cchinwali, obserwatorzy potwierdzili kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych walk w mieście – nie tylko gruzińskiego ostrzału), w uniesieniu dowodził, że Rosja miała prawo tak zareagować w obronie życia swoich obywateli. „A my co? – Nie możemy bronić życia naszych obywateli tam [w Osetii i Abchazji]? A skoro bronimy swojego życia, to kiełbasę nam zabiorą? Mamy wybierać między kiełbasą a życiem? My wybieramy życie!”.

Dlaczego premier Putin boi się o to, że ktoś odbierze mu kiełbasę? Czyżby obawiał się, że Europa może nie uwierzyć w rosyjską wersję wydarzeń? Sam premier jest przekonany na „wsie sto”, że agresorem jest Saakaszwili, rosyjskie czołgi do tej pory jeżdżą po terytorium Gruzji wyłącznie w celach pokojowych, a uznanie przez Rosję niepodległości Abchazji i Osetii w żadnym razie nie jest pogwałceniem integralności terytorialnej sąsiada, tylko środkiem bezpieczeństwa. I że Rosja ma prawo użyć pięści na cudzym terytorium, skoro tam mieszkają ludzie, którym wpierw rozdano rosyjskie paszporty. Piękny matrix. W rosyjskiej telewizji się sprawdza. Tylko Europa nie wierzy, zadaje niewygodne pytania, ma inny od rosyjskiej wersji propagandowej pogląd na temat wydarzeń na Kaukazie, nie chce podać ręki i zamierza zabrać premierowi Putinowi kiełbasę.

W czasach radzieckich kiełbasa była towarem deficytowym i mrocznym przedmiotem pożądania szerokich mas. Partyjne elity dostawały na wewnętrzne przydziały uprzywilejowane pęta „kopczonej” (podwędzanej), niedostępne w ogólnodostępnej sieci handlowej. W większych miastach można było w uniwermagach nabyć po odstaniu w długim ogonku dwa rodzaje kiełbasy, które różniły się od siebie tym, że jedna miała większe oka białego tłuszczu w różowym miąższu, a druga nieco mniejsze, różnicy w smaku nie było, smaku kiełbasy też trudno się było doszukać. Deficyt na rynku w Rosji został z biegiem lat zapełniony, głównie przez dostawy z zagranicy. Ale widocznie strach przed utratą dostępu do tego dobra w niektórych pozostał po dziś dzień.

Rosyjska prasa przez cały ubiegły tydzień spekulowała, co też Europa może wysmażyć na poniedziałkowym szczycie. Jako potencjalnie dla Moskwy najpoważniejsze i najboleśniejsze oceniono następujące warianty: możliwość wycofania z Rosji bezpośrednich inwestycji zagranicznych, wprowadzenie ograniczeń w dostępie do wysokich technologii, rezygnację przez Europę z budowy gazociągów Nord Stream i South Stream, stymulowanie przez Europę emigracji specjalistów z Rosji, utrudnienia w ruchu wizowym (pozbawienie rosyjskich polityków wiz, tak jak kilka lat temu pozbawiono europejskich wiz najwyższych urzędników Białorusi), zamrożenie aktywów przedstawicieli rosyjskiej elity, w razie większego zaognienia stosunków – wstrzymanie tranzytu do obwodu kaliningradzkiego. Całkiem spora lista możliwości. Czym może odpowiedzieć Rosja? Zakręceniem kurków z gazem i ropą. Ale wtedy sama pozbawi się kiełbasy. Bo kiedy wyschną rurociągi, to wyschnie automatycznie potok petrodolarów, który pozwala Rosji żyć. (Chyba że premierowi Putinowi właśnie chodzi o wywołanie wielkiego kryzysu, który wszystko wymłóci, wywróci do góry nogami i zmieni konfiguracje.)

Ciekawe, czy premier Putin dałby się namówić do tego, żeby postępować tak, aby wszyscy mieli kiełbasę i nie musieli dokonywać dramatycznych wyborów pomiędzy kiełbasą a życiem. I żeby Gruzini też mieli kiełbasę. I suwerenny kraj bez rosyjskich czołgów. I gwarancje bezpieczeństwa, że inwazja się nie powtórzy. I prawo do tego, żeby decydować, czy chcą należeć do UE i NATO czy do WNP i OUBZ. Obawiam się jednak, że ani premier Putin, ani prezydent Miedwiediew (który kulturalnie wycedził parę dni temu przez zęby, że zimnej wojny się nie boi) nie są gotowi, by na ten temat rozmawiać ze światem językiem cywilizowanego dialogu, raczej wybiorą lekceważące pouczanie z waszecia lub walenie gazrurką po łbie i decydowanie za Gruzję i innych sąsiadów, z kim wszyscy naokoło mają się przyjaźnić. No i dołożą starań, żeby jeszcze na złość wszystkim do WTO nie wejść, z NATO zerwać, Iranowi sprzedać reaktory, rakietę Topol odpalić, Ukrainie pogrozić palcem. A kto tego języka nie rozumie – ten kiep.

Co jutro powie Europa?

3 komentarze do “Kiełbasa o muerte

    1. poeta0@op.pl

      Pani Anno położyłaś Rosję na łopatki za całe 500 lat jej istnienia.A przecież podczas rozbiorów do których sami dążyliśmy przez elity polityczne i kościelne nie mieliśmy tak żle pod panowaniem Carów.Władza była dana od Boga.Putin teraz podłoży się Pani i zostaniesz Wielką Carycą Rosji i Gruzji

      Odpowiedz
      1. ime_

        Doceniam poprawę Pana pod względem grzeczności: „Pani Anno”, a „Aniu” to już nie to samo i duży postęp. Byłbym jednak ostrożniejszy w ocenianiu studwudziestotrzylecia zaboru rosyjskiego. Nie wiem jak się miały wtedy elity, ale Polacy jako naród zapłacili za to kompletną degrengoladą obywatelską i kulturową. (wie Pan po czym można poznać, że się mija granice dawnego zaboru Pruskiego? Krowy są czyste, mają zadki umyte po prostu). Nasz stosunek do Prawa i Państwa stawia nas bliżej Azji Środkowej, niż Europy, z czego skwapliwie korzystają nasi politycy, szczególnie tzw. „prawicy”, oraz polscy kierowcy. Zabór rosyjski to być może najgorsze co przydarzyło się w naszej historii. Mniej spektakularne niż bitwy, ale długotrwałe i przewlekłe, prawdziwie niszczące. Jak się jedzie przez Czechy i Węgry to widać biedniejszą Europę, jak się jedzie przez Polskę widać bogatszy Wschód, mnie się to nie podoba, ale co zrobię?

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *