Konserwacja poprzez modernizację

Zróbmy sobie nową Rosję – nowoczesną, światłą, otwartą na zagraniczne kapitały i technologie, ale jednocześnie tak wspaniałą, jak Rosja Putina. Stare, sowieckie, kruszeje, a nawet skruszało do tego stopnia, że nie da się już dłużej z tego korzystać. Armii potrzebne jest nowe uzbrojenie. I to dużo. I to już. Gospodarka – wpieriod! Nie można przecież dłużej funkcjonować jedynie dzięki surowcom. Konieczna jest modernizacja, modernizacja i jeszcze raz modernizacja. To główne założenia orędzia Dmitrija Miedwiediewa.

Postulat modernizacji Rosji był jednym z naczelnych haseł pierwszej kadencji prezydenckiej Władimira Putina, potem jakoś dyskretnie hasło to wycofano z agendy, nowymi sloganami stały się podwajanie PKB i Strategia 2020. Teraz znowu hasło wraca, w nanotechnologicznym opakowaniu pod rękę z obowiązkiem wprowadzenia energooszczędnych żarówek i ograniczenia liczby stref czasowych w Rosji (też z uwagi na oszczędności).

Czym w istocie miałaby być owa odmieniana przez wszystkie przypadki modernizacja? Wielkie pytanie.

Czy może prezydent Miedwiediew zapowiedział zmiany w patriarchalnym, monopartyjnym systemie politycznym, który jest głównym hamulcowym modernizacji? Położył nacisk na konkurencję różnych wizji i programów na scenie politycznej? Odżegnał się od brzemienia poprzednich ekip, które doprowadziły gospodarkę do opłakanego stanu, a państwo pozostawiły daleko za uciekającym do przodu Zachodem? Skrytykował rząd za nieefektywną politykę antykryzysową? Dał do zrozumienia, że przekręty zostaną rozliczone, a ich sprawcy ukarani, skrytykował oligarchiczny system wysysania gospodarki? Nic podobnego – elity mogą spać spokojnie. No, może lekką, ale tylko lekką, trwogę odczuwają szefowie korporacji państwowych – gigantów stworzonych w celu wyprowadzania państwowych pieniędzy i wysyłania ich gdzieś w przestrzeń międzyplanetarną, która ma tajemne połączenie z Wyspami Dziewiczymi czy Belize. Miedwiediew zapowiedział, że będzie goskorporacje powoli likwidował, bo nie zdają egzaminu. Ale czy operacja ich likwidacji oznacza modernizację systemu zarządzania państwem, wymianę skompromitowanych elit? Na razie nic na to nie wskazuje. Prezydent Miedwiediew modernizując, chce zakonserwować, a konserwując – modernizować.

Choć w warunkach kryzysu pewne istotne przemieszczenia wewnątrz rosyjskich elit następują, bez dwóch zdań. Teraz trzeba znaleźć dobre hasło, pod którym da się przeprowadzić każdą potrzebną operację – np. skorygować pewne sfery, poprawić wizerunek, aby pozyskać inwestycje, zrezygnować dyskretnie z tego, co już nie zdaje egzaminu. Czujni kremlinolodzy są zdania, że jeżeli do utrzymania się elity na powierzchni potrzebna będzie wymiana „samego”, czyli pierwszej osoby w państwie, to taka wymiana zostanie przeprowadzona.

Ekonomiści krytykują Miedwiediewa za to, że zapowiada budowę szklanych domów i ogólną szczęśliwość w nowoczesnym państwie z Internetem pod każdą strzechą, znakomicie prosperującą Doliną Krzemową, dostępem do wszelakich dóbr, służby zdrowia i edukacji, a nie mówi, skąd weźmie na to wszystko pieniądze.

Prezydent mówił w orędziu o bardzo wielu ważnych aspektach polityki rosyjskiej, niepodobna nawet pokrótce wymienić tu wszystkich. Internetowa gazeta „Jeżedniewnyj Żurnał” próbuje spojrzeć na ambitne plany modernizacyjne prezydenta z perspektywy Woroneża – dużego miasta w europejskiej części Rosji, z dobrymi kupieckimi tradycjami. „Osiemdziesiąt lat temu autorzy powieści „Dwanaście krzeseł” pisali, że w powiatowym mieście N „brud błyszczał w świetle księżyca jak antracyt”. W historycznym mieście Woroneż brud błyszczy jak antracyt nie w świetle księżyca, a w świetle lamp luminescencyjnych. To miejscowi urzędnicy w rekordowym tempie wymieniają z entuzjazmem stare żarówki na energooszczędne” – pisze Grigorij Niechoroszew. Miejscowi urzędnicy zacierają już ręce, nie mogąc się doczekać pieniędzy z Moskwy na modernizację domów mieszkalnych, z których połowa nie ma szyb w oknach na klatkach schodowych, dachy przeciekają, a ciepła woda bywa, jak Bóg da. Można założyć, że żarówki zostaną wymienione, ale gorzej z oknami i dachami. To inna para kaloszy, inna kasa, inna modernizacja. W Woroneżu na pozwolenie na budowę trzeba czekać 1207 dni, czyli trzy lata i trzy miesiące. Co wcale nie oznacza, że w Woroneżu nic się nie buduje. Owszem, buduje się. Nawet nowe fabryki z zachodnim wyposażeniem. Tylko bez oficjalnych pozwoleń. Za łapówki urzędnicy zamykają oczy na te „drobne niedociągnięcia” w papierach. Niechoroszew pyta, czy w warunkach wszechogarniającej korupcji (w ostatnim rankingu Transparency International Rosja zajęła 146. miejsce na 180 sklasyfikowanych państw w doborowej stawce między Kamerunem, Ekwadorem, Kenią i Sierra Leone), przy braku instytucji społeczeństwa obywatelskiego i wolnej prasy w ogóle jakakolwiek modernizacja jest możliwa. „Tym bardziej jeśli Kreml uważa, że technologiczną modernizację można przeprowadzić bez modernizacji politycznej”.

2 komentarze do “Konserwacja poprzez modernizację

  1. poeta0@op.pl

    Ania nam również kruszała lecz gdy nową twarz dostała i fryzurę i gładkość zdjęciową to również tą swoją rusofobie ma bardziej popisową w dużo wyższej skali idiotyzmu

    Odpowiedz
  2. marian.grodz@wp.pl

    Pani Anno.Niech się pani modli z całą redakcją o Rosję.Ocalić ich może tylko zgoda na najazd naszej czarnej szarańczy w celu ewangelizacji prawosławnych

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *