Ulubione.wojna.ru

Z okazji rocznicy zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem w mediach rosyjskich temat wojny jest dominujący. Gazeta internetowa Grani.ru zainicjowała wśród swoich współpracowników bliższych i dalszych cykl krótkich tekstów o ulubionych utworach dotyczących wojny – ulubiony film, ulubiona książka, ulubiony wiersz, ulubiona pieśń-piosenka.

Jeden z komentatorów, Maksim Burmicki zareagował bardzo emocjonalnie. Powiedział, że to jakiś absurd – nie może być czegoś „ulubionego” o wojnie, bo wojna to koszmar. Może zatem plebiscyt należałoby zatytułować – utwór o wojnie, który zrobił największe wrażenie, który najwięcej powiedział o wojnie, był najbardziej poruszający. Takie utwory na pewno każdy wskaże, każdy miał z nimi kiedyś do czynienia, na każdym odcisnęły piętno.

Burmicki w swoim komentarzu idzie pod prąd dalej: przeciwstawia się i temu, że Rosja w ogóle świętuje Dzień Zwycięstwa. „Trzeba świętować koniec wojny, koniec koszmaru. I jeszcze jedno: kto tak naprawdę zwyciężył w tej wojnie – popatrzcie, jak żyją pokonani, a jak zwycięzcy”. To faktycznie trudny temat. Z okazji rocznicy najwyższe władze państwowe osobiście zaangażowały się w wielką, rozkręconą przez telewizję i inne media kampanię „mieszkanie dla weteranów”, niemal codziennie w głównym wydaniu dziennika telewizyjnego pokazywano reportaż z przekazywania kluczy do nowych mieszkań weteranom, przy okazji uszczęśliwieni lokatorzy nowych czy odnowionych lokali opisywali, jak mieszkali przedtem – bez wody, ogrzewania, w lichym kącie w komórce. Przez 65 lat tak mieszkali. Po pewnym czasie reportaże zaczęto pokazywać jakoś mniej ochoczo – weteranów oczekujących na poprawę warunków mieszkaniowych okazało się zbyt wielu. I widocznie kremlowscy inżynierowie dusz doszli do wniosku, że po pierwsze nie ma się czym chwalić, że weterani po tylu latach ciągle nie mają godziwych warunków do życia, a po drugie należy trochę wyhamować z opowiadaniem, że „każdy weteran dostanie mieszkanie niezależnie od tego, czy zapisał się do kolejki oczekujących czy nie”. Znajoma moich znajomych w Moskwie poszła do odpowiedniej instancji, żeby zgłosić zapotrzebowanie na lokum dla swego niedołężnego ojca weterana. „Oj, co też pani. Nie mamy mieszkań. Nasłuchała się pani telewizji” – usłyszała.

 

Znakomity pisarz Andriej Bitow w podobnym, choć mniej kategorycznym tonie niż Burmicki, zwrócił uwagę: „słowo <<ulubione>> w stosunku do wojny dla mnie – człowieka, który od pierwszych chwil wojny, choć był dzieckiem, dokładnie przeczuł, co to oznacza – jakoś nie pasuje. O tej wojnie można tylko dobrze albo wcale. Kiedy słyszę pieśń <<Wstawaj, strana ogromnaja>>, nie ma rady: natychmiast płaczę. <<Tiomnaja nocz” – tak samo”.

 

Najczęściej wymieniane wśród wielkich filmów o wojnie są przez komentatorów „Lecą żurawie” – bezapelacyjne arcydzieło Michaiła Kałatozowa z genialną rolą Tatiany Samojłowej oraz „Tak tu cicho o zmierzchu” i „Dworzec białoruski”; wśród książek – do bólu prawdziwą, wielką powieść Wasilija Grossmana „Życie i los” (Żyzń i sudba), a także „W okopach Stalingradu” Wiktora Niekrasowa i „Sotnikow” Wasyla Bykowa; wśród wierszy – poemat Twardowskiego „Wasilij Tiorkin”, wśród pieśni – „Tiomnaja nocz”, „Wragi sożgli rodnuju chatu”.

Większość pytanych wskazywała rosyjskie (radzieckie) dzieła, tylko niektórzy zagraniczne, wśród nich kilkakrotnie wymieniono „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy.

Jeden komentarz do “Ulubione.wojna.ru

  1. ~pl

    Popiół i diament Andrzeja Wajdy zawiera tyle samo prawdy, co stwierdzenie przez Miedwiediewa, że II wojna rozpoczęła się w 1941 roku. Dla Rosjan to jest prawda lecz prawda obiektywna jest zupełnie inna. Czyli krótko mówiąc teza o 1941 roku to, jak mawiał ksiądz Tischner g… prawda. Choć trzeba przyznać, że zestawienie Andrzeja Wajdy z tą rosyjską prawdą jest bardzo trafne.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *