Tajna tragedia na Morzu Barentsa

8 lipca. Tydzień temu na Morzu Barentsa doszło do poważnej awarii na okręcie podwodnym o napędzie atomowym AS-31 (Łoszarik), należącym do rosyjskiej marynarki wojennej. Nowy „Kursk”? Raczej nie, analogii jest niewiele.

W wyniku pożaru zginęło czternastu członków załogi. Skąpą wiadomość o wypadku rosyjskie ministerstwo obrony podało dopiero dzień później. Opinia publiczna poznała nazwiska ofiar śmiertelnych i ich stopnie. Okazało się, że śmierć poniosło kilku kapitanów pierwszej rangi – to wysokie szarże odpowiadające dowódcom wielkich jednostek (np. krążowników), wszyscy oni służyli w tajnej jednostce w Petersburgu, zajmującej się m.in. testowaniem nowej broni. Jak stwierdzili eksperci wojskowi wypowiadający się na temat tragedii, zginął kwiat rosyjskiej floty: „Ich poziom wyszkolenia można porównać z poziomem wyszkolenia kosmonautów”.

Obecność na pokładzie tak wielu świetnie wyszkolonych wysokich oficerów marynarki wojennej świadczy o tym, że tajna misja Łoszarika obejmowała szczególnie ważne zadania. Jakie? Tego być może nie dowiemy się nigdy – okoliczności wypadku zostały utajnione. Łoszarik to aparat głębokowodny, który zdaniem amerykańskich wojskowych służyć może do działań dywersyjnych na dnie morskim, takich jak podłożenie ładunków, przecięcie kabli itd. Nazwa brzmi dziwnie infantylnie jak na supernowoczesny okręt do wiadomych-niewiadomych celów. Autorzy projektu musieli odczuwać wielki sentyment dla swoich dziecięcych fascynacji. Łoszarik bowiem to bohater radzieckiego filmu kukiełkowego o cyrkowym koniku, który składa się z kolorowych kuleczek. A głębokowodny Łoszarik ma w środku kilka kuleczek, pozwalających mu zanurzać się na wielkie głębokości, nawet do sześciu tysięcy metrów.

Oficjalne źródła mówią, że Łoszarik zbierał dane dotyczące ukształtowania morskiego dna. W miejscu, gdzie prawdopodobnie działał feralny okręt – w pobliżu wód terytorialnych Norwegii – przebiegają różne ważne kable – wskazują jedni komentatorzy, sugerując, że okręt miał za zadanie sprawdzenie, czy da się zakłócić komunikację pomiędzy Europą i Ameryką, np. przecinając kabel lub niszcząc urządzenia. Inni komentatorzy twierdzą, że takich ważnych kabli jest na tyle dużo, że uszkodzenie jednego nie wywołałoby zakłóceń. Dorzucają, że musiało chodzić o coś innego.

Wyjaśnienia rosyjskich czynników oficjalnych są mętne i bałamutne: w części okrętu, gdzie znajdowały się akumulatory, doszło do spięcia, co wywołało pożar, oficerowie znajdujący się w tej grodzi wpierw uratowali życie cywilnego specjalisty przebywającego na pokładzie (wypychając go do bezpiecznej grodzi), a następnie zabarykadowali się w części objętej pożarem, dzięki czemu uratowali okręt i życie pozostałych członków załogi. Nie wiadomo, ilu ich było, nie wiadomo, czy zostali ranni; napływających z Siewieromorska wieści o hospitalizacji uratowanych nie potwierdzono.

Zdaniem niezależnych komentatorów, wersja ta z wielu względów nie wytrzymuje krytyki. Wśród rozlicznych domysłów można znaleźć i takie: coś eksplodowało na pokładzie Łoszarika lub okrętu nosiciela (Łoszarik musi być „niesiony” przez duży okręt podwodny typu Biełgorod lub Orenburg, do którego jest „przyklejany”). Co mianowicie? Nie wiadomo, może gaz (pojawiła się i taka sugestia), a może coś innego. W każdym razie Rosjanie poinformowali Norwegów, że były wstrząsy, ale niewielkie, reaktor nie został uszkodzony, radiacja w normie.

Zwraca jeszcze uwagę reakcja władz: prezydent Putin (który w czasie dramatu „Kurska” przez kilka dni nie wydawał żadnych komunikatów i nie działał – http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2012/08/12/ona-utonula/; http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2010/08/12/ten-years-after/) tym razem od razu z troską pochylił się nad tragicznym wypadkiem Łoszarika, nakazał uhonorowanie ofiar i wypłacenie odszkodowań dla członków ich rodzin. Niemniej mimo poważnych strat w ludziach nie ogłoszono żałoby, a pogrzeby ofiar (w Petersburgu na Cmentarzu Serafimowskim) miały charakter zamknięty.

Najwidoczniej władzom szczególnie zależy na jak najszybszym wyciszeniu szumu wokół tematu. Tajemnica Łoszarika zapewne pozostanie za siedmioma pieczęciami. Przynajmniej na razie.

2 komentarze do “Tajna tragedia na Morzu Barentsa

  1. Palladios

    Niepokojące są wieści z pogrzebu, podczas mowy pogrzebowej paść miały słowa o bohaterstwie marynarzy, którzy zapobiegli ogólnoświatowej katastrofie. Pytanie, czy dotyczyć to miało awarii reaktora czy jakichś Bóg wie jakich tajnych broni? Przy tej okazji pytanie-prośba do Autorki – czy zechciałaby poświęcić któryś z wpisów na blogu stanowi rosyjskiej armii (tak jeśli chodzi o technikę, jak i morale i dyscyplinę)? To, na co trafiam w sieci, to bardzo sprzeczne informacje.

    Odpowiedz
  2. Anna Łabuszewska

    Szanowny Panie! Bardzo dziękuję za komentarz. Wypadek Łoszarika jest ciekawych casusem w kontekście zadanego przez Pana pytania. Jest bowiem świadectwem, że dążenia rosyjskich władz do unowocześnienia armii, wprowadzenia nowych broni itd. napotykają poważne problemy. Natury różnej – ludzkiej, technologicznej itd. Rosyjska armia pozbierała się z podłogi po kryzysie lat 90., realizowane są programy przezbrojenia (dla nas ważna jest obecność iskanderów w obwodzie kaliningradzkim). Rosyjski telewidz codziennie wysłuchuje relacji o sprawnie przeprowadzonych kontrolach w jednostkach wojskowych, przyjęciu na wyposażenie nowych samolotów, rakiet, okrętów podwodnych itd. Ale z drugiej strony trudno jest ukryć, że -) Buława raz wystartuje, raz nie wystartuje, coś się przy tym zawali albo coś wybuchnie nie tak, jak miało być; -) jedyny lotniskowiec Admirał Kuzniecow płynie do Syrii, a z jego komina wali czarny dym, owiewając całą Europę, a jak po syryjskiej misji zawija do doku remontowego, to ten dok się rozpada; -) wprawdzie w telewizji pokazują, że oddawane są do użytku nowe mieszkania dla oficerów, ale czasem przy innych okazjach mniej uroczystych okazuje się, że nadal rodziny wojskowych mieszkają w warunkach urągających; -) znowu ktoś coś ukradł i kosmodrom/lotnisko/plac manewrowy nie są gotowe.
    Sankcje nałożone przez Zachód po aneksji Krymu sprawiają, że wielu elementów programu unowocześnienia nie da się tak szybko zrealizować, jak zakładano. Czasem zaczyna komponentów do jakiegoś sprzętu.
    Ale z trzeciej strony takie wypadki jak ten z Łoszarikiem uzmysławiają, że pomimo wyżej wzmiankowanych problemów Rosja realizuje agresywną politykę i w sekrecie prowadzi prace mające na celu wpuszczenie Amerykanom jeża do spodni (określenie Chruszczowa) i nie rezygnuje z uzyskania/odzyskania pozycji supermocarstwa. A potencjał destrukcji ma ogromny.
    Pozdrawiam
    Anna Łabuszewska

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *