Rosja w siódmym niebie ćwierćfinału

3 lipca. Tego nikt się nie spodziewał: reprezentacja Rosji awansowała do ćwierćfinału XXI Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, pokonując w meczu 1/8 reprezentację Hiszpanii.

Komentatorzy sportowi przed rozpoczęciem mundialu dawali Sbornej pewne szanse na wyjście z grupy. Losowanie okazało się dla gospodarzy nader łaskawe: jedna mocna drużyna (Urugwaj), dwie słabsze (Arabia Saudyjska, Egipt). Ale nie było powodów do optymizmu – reprezentacja narodowa Rosji została w ostatnim rankingu FIFA sklasyfikowana na 70. miejscu. Mogło być różnie. Ale poszło świetnie. W fazie grupowej Rosja z Urugwajem wprawdzie przegrała, ale był to mecz, którego wynik już nie decydował o wyjściu z grupy, wcześniej bowiem Rosjanie zapewnili sobie awans, wygrywając w meczu otwarcia z Arabią Saudyjską, a potem pokonując Egipt.

Nastroje przed meczem 1/8 finału z Hiszpanią były w Rosji niezbyt optymistyczne, modlono się o to, aby wynik nie był dla Rosji kompromitujący.

Drużyna Hiszpanii nie znalazła jednak sposobu na pokonanie reprezentacji Rosji. Standardowe pykanie piłki od zawodnika do zawodnika zawiodło, zryw w ostatniej fazie meczu nie dał Hiszpanom upragnionej zwycięskiej bramki, a w karnych rozstrzygnął łut szczęścia i opanowanie. Hiszpanie pożegnali się z turniejem. A w Rosji zapanowała powszechna euforia. Jak pisałam po pierwszym wygranym meczu Sbornej, nastroje poszybowały w górę, a sukcesy drużyny narodowej na boisku przesłoniły wszystko, co dzieje się poza boiskiem (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2018/06/16/reforma-w-cieniu-pilki/).

Po wygranej z Hiszpanią Rosjanie oszaleli ze szczęścia. „Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem w Moskwie tylu uśmiechniętych, obejmujących się ludzi” – napisał jeden z komentatorów. „Przeszłam całą Nikolską [na tej ulicy jest strefa kibica], nie spotkałam ani pijanego bydła, ani dziwek, sami rozradowani kibice” – donosiła inna obserwatorka. Sekretarz prasowy Putina porównał radość po zwycięskim meczu do eksplozji radości po zwycięstwie w wojnie w 1945 roku. Trenera Stanisława Czerczesowa w przyjaznych komentarzach nazywano Che-rczesowem, nawiązując do postaci Che Guevary. W mediach społecznościowych radość z wygranej wyrażali wszyscy niezależnie od poglądów politycznych. Nawet Aleksiej Nawalny zareagował w TT: „Trzeba zwołać kilka wieców, aby wymóc [na władzach] przyznanie Igorowi Akinfiejewowi tytułu Bohatera Rosji”. Kapitan drużyny i bramkarz Igor Akinfiejew miał swój moment sławy, gdy obronił karnego (generalnie wykazał się w meczu doskonałą postawą), a potem w serii rzutów karnych też wybił piłkę. W programach telewizyjnych pokazano kilka laurek dziękczynnych, wysławiano bramkarza pod niebiosa. Latały nawet takie żarciki: „- Kim jest Putin? – To nieznaczący działacz polityczny epoki Akinfiejewa”. Putin nie zaszczycił osobiście meczu, w loży honorowej zasiadł premier Dmitrij Miedwiediew z żoną Swietłaną. Swą drużynę narodową przyjechał wspierać król Hiszpanii Filip VI. Jak widać, wsparcie nie bardzo mu wyszło. Ale nie brakło też w sieci takich spostrzeżeń: „Średnia emerytura w Hiszpanii to w przeliczeniu 66 tys. rubli, średnia pensja – 120 tys. rubli, średnia długość życia – 84 lata. Kiedy Rosja osiągnie takie parametry, będziemy mogli powiedzieć, że wygraliśmy z Hiszpanią. A na razie nie ma się z czego cieszyć”. Niektórzy podejrzewają jakieś nieczyste gry: „Trudno mi uwierzyć, że drużyna, która wprost nie mogła się doczołgać do końca meczu jeszcze przed mistrzostwami, teraz nagle gra, biega, strzela gole”.

Euforia, jaka zapanowała po wygranym meczu, przykrywa wszystkie biedy i problemy. W kilku miastach odbyły się niezbyt liczne protesty przeciwko wprowadzeniu reformy emerytalnej. Ale na razie narkoza mundialu działa i zagłusza wszystko.

Bardzo optymistycznie w futbolową przyszłość patrzy Władimir Żyrinowski: W ćwierćfinale ogramy Chorwację, potem półfinał też wygramy, a w finale spotkamy się z Belgią i zdobędziemy puchar.

O tym, w jakim kraju obudzą się Rosjanie nazajutrz po zakończeniu mundialu, piszę w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”.

5 komentarzy do “Rosja w siódmym niebie ćwierćfinału

  1. Muchor

    Kiedy w autorytarnej Argentynie 1978 roku gospodarze zdobyli mistrzostwo świata, opozycyjni politycy twierdzili, że nie mają szans z dyktaturą przez kilka lat, dopóki nie opadnie narodowa histeria. Skończyło się wojną o Falklandy 4 lata później, wojną wywołaną również dla podtrzymania narodowej histerii kiedy ta związana z piłką zaczęła opadać.

    A w tej eksplozji radości Rosjan ja bym widział pewien rodzaj głodu. Jest to głód sukcesu, najlepiej takiego wymiernego i światowego. Rosjanie chcieliby być lubiani, szanowani i w swej masie nie rozumieją, dlaczego wywołują zgoła inne uczucia – przecież pokonali faszyzm, wyzwolili tyle narodów, byli pionierami podboju kosmosu itp. Być może właśnie dlatego tak chętnie łykają propagandę Kremla, bo on im takie namiastki sukcesu i uznania proponuje (rozmawiają z nami o Syrii – czyli liczą się z nami itp.).

    A co do meczu Hiszpania-Rosja, to moim zdaniem obie drużyny zasługiwały na odpadnięcie już na tym etapie.

    Odpowiedz
  2. Anna Łabuszewska

    Szanowny Panie Muchor!
    Bardzo dziękuję za komentarz. Jak zawsze wnoszący ciekawe wątki i spostrzeżenia.
    Tak, Putin wie, czym karmić trzódkę, jak zagospodarować wielkomocarstwowe tęsknoty, jak wysoko licytować, gdy w kartach tylko korzystnych mniej lub bardziej układ niskich blotek. Na mundialu też ukręcił z powodzeniem swoje lody. Np. pokazał, że Rosja nie jest już izolowana, a jemu dłoń podają przywódcy niektórych państw Zachodu, którzy przyjechali dopingować swoje drużyny narodowe. Ciekawe było w tym kontekście obserwowanie, jak traktowane jest hasło „Futbol poza polityką” – w przypadku chorwackich piłkarzy kolportujących hasło „Chwała Ukrainie” czy incydentu Pussy Riot podczas finału oraz – z drugiej strony – uścisków dłoni z prezydentem Putinem na oczach całego świata.
    Serdecznie Pana pozdrawiam
    Anna Łabuszewska

    Odpowiedz
    1. alfath

      Pani Anno, czy znajduje Pani czas na przejrzenie czegoś poza rosyjską i „rusologiczną” prasą? Jakiś Guardian, Le Monde albo polskie gazety? Ja tak – i nie odnoszę wrażenia, żeby „wielkomocarstwowy” aspekt był w tym mistrzostwach w ogóle ważny, czy tym bardziej najważniejszy. Jeśli był to wyjątkowy mundial, to dzięki dobrej organizacji (prawda, że oczekiwania były mniej niż skromne), niezwykłej dramaturgii turnieju jako całości (to z kolei zupełnie nie zależy od organizatorów) i atmosfery. Szczególnie pozytywnie zaskoczyli po prostu Rosjanie, „russkije liudi”, zarówno w dniach euforii po dostaniu się do ćwierćfinału, jak i po rozczarowaniu po meczu z Chorwatami. Jakoś nie demonstrowali przy tym wielkomocarstwowych tęsknot i kompleksów. Sądzi Pani, że cała ta wielomilionowa „trzódka” spiskowała z Putinem, żeby grać komedię przed światem? Może dlatego występ chorwackiego gracza i potem Pussy Riot przyjęto w świecie bez entuzjazmu (oględnie mówiąc). A te tłumy wczoraj na Champs Elysées to też młyn na wodę Putina? Który, nawiasem mówiąc, wcale nie potrzebował mistrzostw, żeby przerwać rzekomą izolację. Co do Rosji nikt nie ma złudzeń, że to normalny europejski kraj, i nikt ich nie będzie miał po mundialu, ale też nie jest to Trzecia Rzesza ani stalinowska Rosja, ani nawet nie breżniewowski ZSRR. Znamienne, że od 3 lipca nie powstała żadna z „analiz zakulisowych wydarzeń w Rosji w czasie mistrzostw”, jakie w Pani imieniu obiecywał Tygodnik w ramach „specjalnego serwisu poświęconego Mundialowi”. I chwała Bogu, że niespecjalnie miała Pani o czym pisać, może poza kłopotliwą dla rządu reformą emerytalną, którą nie bez kozery zapowiedziano właśnie w tym czasie. Zapewne (i – niestety, dla Rosji, Polski i świata) tematów Pani nie zabraknie, ale skoro mistrzostwa nie okazały się z tego punktu widzenia tematem atrakcyjnym, to je tak zostawmy. Pozdrawiam naprawdę serdecznie.

      Odpowiedz
  3. annalabuszewska Autor wpisu

    Szanowny Panie, dziękuję za komentarz. Przez dwa tygodnie nie pisałam, bo przebywałam na urlopie, z daleka od zgiełku świata, w tym również politycznych i apolitycznych aspektów mundialu. Przed wyjazdem napisałam duży tekst dla TP, ukazał się w poprzednim numerze.
    A co do oceny mundialu i jego roli dla polityki Rosji pozwolę sobie na zdanie odmienne od Pańskiego. Być może do tematu warto będzie jeszcze powrócić.
    Pozdrawiam Pana naprawdę serdecznie również
    Anna Łabuszewska

    Odpowiedz
    1. alfath

      Czym byłaby dyskusja bez różnicy zdań? 😉 Dorzucę jeszcze słowo. Już po napisaniu komentarza zajrzałem na stronę NYT. Ameryka, wiadomo, żyje dziś innym tematem, zauważyłem jednak obiecujący tytuł (i potencjalnie podważający to, co napisałem wcześniej o ogólnej światowej recepcji mundialu): „The Hidden (and Not So Hidden) Politics of the 2018 World Cup”. Nawet zaczyna się od tryumfalnego uśmiechu Putina, „arcy-nemezis liberalnego ładu globalnego”. Ale konkluzja jest podobna, jak we wszystkich podsumowujących komentarzach, które czytałem wcześniej. „More than anything else, Sunday’s final match offered a vision: Despite the dangerous fissures that continue to divide us and the darkening prospects in many corners of the globe, we remain a single, connected human community capable of sharing the drama and the unbridled joy at the global triumph of a French team drawn from the immigrant suburbs of Paris — and all the epic possibilities offered by the intimacy of such sharing”. Tak wygląda przesłanie mundialu odebrane za granicą. A jak wewnątrz? To pewnie przeczytamy w Pani późniejszych tekstach.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *