Archiwa tagu: ZSRR

Nowe konteksty starych dokumentów

Siedemdziesiąt pięć lat temu minister spraw zagranicznych hitlerowskich Niemiec Joachim von Ribbentrop przybył z misją specjalną do Moskwy. W gabinecie komisarza spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa 23 sierpnia o drugiej w nocy obaj panowie w obecności członków niemieckiej delegacji i Józefa Stalina podpisali pakt o nieagresji oraz tajne protokoły. Podpisane dokumenty dzieliły pomiędzy umawiające się strony Polskę, państwa bałtyckie i Rumunię. Po podpisaniu paktu w tymże gabinecie Mołotowa odbył się suto zakrapiany bankiet. Według jednego z uczestników uroczystości Stalin wzniósł toast: „Wiem, że naród niemiecki kocha Fuhrera. Dlatego chciałbym wypić za jego zdrowie” (Bierieżkow, tłumacz Stalina).

Półtora tygodnia później Hitler dokonał agresji na Polskę, 17 września Józef Stalin uderzył od wschodu. W ZSRR, który do tej pory z Adolfem się nie przyjaźnił, a nawet mocno go krytykował, przystąpiono do przepierania mózgów społeczeństwu, wymiany haseł w encyklopedii, przepisywania podręczników itd. Ludzie byli zdziwieni i zdezorientowani, ale skoro partia i towarzysz Stalin tak mówią, to znaczy, że Niemcy jednak są przyjaciółmi, których trzeba wspierać. Niespełna dwa lata później po 22 czerwca 1941 roku obrazek przemalowywano w pośpiechu ponownie – znowu to, co było czarne, zrobiło się białe, a to, co było białe, zrobiło się czarne.

W okolicznościowej audycji Radio Swoboda przypomniało losy dokumentów, w szczególności tajnych protokołów dotyczących rozbioru Polski i państw bałtyckich. Historyk Oleg Budnicki: „Niemiecki egzemplarz protokołów spłonął podczas szturmu Berlina w 1945 r. Nie ulegało kwestii, że ZSRR i Niemcy działają na podstawie jakichś porozumień, ale tego, w jakiej formie zostały one osiągnięte, świat nie wiedział. Niemieckie archiwa po wojnie trafiły w ręce Amerykanów, wśród nich były fotokopie tajnych protokołów. Dopóki byliśmy sojusznikami, Amerykanie nie upubliczniali wiedzy o tych dokumentach. […] Kiedy rozpoczęła się zimna wojna, USA opublikowały protokoły, co spowodowało natychmiastową reakcję ZSRR. W publikacji „Fałszerze historii” napisano, że te dokumenty to fałszywka. Taka była oficjalna linia sowieckiej propagandy i historiografii na przestrzeni dziesięcioleci. Chociaż dla zawodowych historyków, również radzieckich, nie było najmniejszych wątpliwości, że to prawdziwe dokumenty”.

A później była „rewolucja archiwów” w ZSRR. Radziecki egzemplarz wykopano ze szczelnych kas pancernych z supertajnymi archiwaliami (takimi, do których dostęp miał tylko gensek i wyznaczone osoby). W pięćdziesiątą rocznicę podpisania paktu, w 1989 roku Zjazd Deputowanych Ludowych wypowiedział pakt. Rada Najwyższa ZSRR potępiła jego zawarcie. 27 października 1992 roku odbyła się konferencja prasowa, podczas której oznajmiono o znalezieniu tajnych protokołów. Faksymile dokumentów opublikowano w 1993 roku w czasopiśmie „Nowa i najnowsza historia”.

Zdawać by się mogło, że wszelkie wątpliwości rozwiano. Tymczasem ciągle w rosyjskich publikatorach ukazują się artykuły podważające autentyczność dokumentów.

Pięć lat temu rocznicę podpisania paktu obchodzono w Rosji w specyficzny sposób (pisałam o tym w blogu: http://labuszewska.blog.onet.pl/2009/08/26/tajne-przez-jawne/). Obecnie w rosyjskich mediach ze świecą szukać wzmianki o rocznicy. Za to jeśli w rosyjską wyszukiwarkę Yandex wrzuci się hasło „pakt Ribbentrop-Mołotow”, wyskakują publikacje (ukraińskie i rosyjskie), w których mówi się o sposobach rozwiązania kryzysu ukraińskiego. Zwrotu „nowy pakt Ribbentrop-Mołotow” używa się w nich na określenie jakiegoś mitycznego porozumienia – nie wiadomo, czy zawartego, czy planowanego, czy pożądanego, czy niechcianego – pomiędzy Niemcami (względnie całą Europą do spółki z Amerykanami) a Kremlem sugerującego podział Ukrainy na część ukraińską i (nowo)rosyjską. Wszystko podlane jest sosem konspirologii stosowanej.

I jeszcze jedno przypomnienie: w siedemdziesiątą rocznicę podpisania paktu Parlament Europejski ogłosił 23 sierpnia Dniem Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu.

Stary Nowy Rok

Wedle starego stylu Nowy Rok przypada 13 stycznia, ten dzień zwany jest „Starym Nowym Rokiem”. Rosjanie świętują Nowy Rok od gregoriańskiego 1 stycznia (a właściwie wieczoru 31 grudnia) po juliański odpowiednik przypadający niemal dwa tygodnie później.

W 2004 roku rosyjska Duma Państwowa postanowiła sprezentować rodakom długie noworoczne wakacje: od 1 do 9 stycznia – wolne, w ramach rekompensaty za skrócenie wakacji majowych (w późnym ZSRR na 1 Maja były dwa dni wolnego, a potem 9 Maja też był wolny, więc często ludzie brali dodatkowo trzy-cztery dni urlopu i mieli prawie dwutygodniowy „otpusk”, teraz czerwoną datą w kalendarzu jest tylko 1 maja, a potem 9).

Pozazdrościć. Słodkie lenistwo, hulanki, sporty zimowe (w tym roku to się niespecjalnie udało, bo w wielu regionach Federacji Rosyjskiej jest ciepło, śnieg jeśli nawet pada, to zaraz topnieje, lód nie ścina ślizgawek), spanie do południa, od czasu do czasu awanturki w rodzinie, która nie przywykła do tak długiego ze sobą przebywania, wyprawy do dalszych krewnych i bliższych przyjaciół, kino, kawiarnia i spacer. Jednym słowem – cudowne oderwanie się od codzienności, pełna demobilizacja, serpentyny, bliny, szampan i inne stereotypowe detale karnawałowych uciech. Gazety nie wychodzą, w telewizji trwa niekończący się koncert ulubionych artystów estrady, cieszy oko i ucho zrealizowany z wielkim przepychem tradycyjny „Gołuboj ogoniok” (Błękitny płomyk – kultowy sylwestrowy program rozrywkowy). W ten noworoczny korowód – od nowego do starego Nowego Roku – jakby mimochodem wplecione jest Boże Narodzenie (6,7 stycznia).

Boże Narodzenie w Rosji to święto przywrócone, w czasach ZSRR nie było obchodzone (ważne było dla nielicznej grupy praktykujących prawosławnych). Część bożonarodzeniowych atrybutów konsumowano w Nowy Rok – choinka, prezenty, rodzinne spotkanie przy wspólnym stole (miejsce tradycyjnej kutii zajęła sałatka Olivier). Choinka została „przesadzona” na powitanie Nowego Roku w latach trzydziestych. Przedtem choinki w Rosji strojono na Boże Narodzenie, w 1928 roku bożonarodzeniowa choinka została przez bolszewików w ogóle zakazana, drzewko przywrócono „na radość dzieciom” w 1935, ale już jako choinkę noworoczną. Zamiast kolęd w tym czasie śpiewano dźwięczne piosenki o narodzinach choinki w lesie, o Śnieżynce i Dziadku Mrozie. W dzisiejszej Rosji nadal nad religijnym wymiarem świąt Bożego Narodzenia dominuje noworoczna świecka tradycja. Utrwalił się zwyczaj pokazywania w telewizji w wigilijną noc pasterki (na ogół transmitowane jest nabożeństwo, w którym uczestniczy prezydent Putin – w tym roku w mieście Wielikij Ustiug), ale ogólnonarodowego masowego chodzenia do cerkwi w okresie świąt nie odnotowuje się.

W tym roku noworoczne wakacje wypadły w czasie, kiedy kampania przed wyborami prezydenckimi powinna wchodzić w decydującą fazę. Tymczasem zainteresowanie tym doniosłym wydarzeniem jest żadne – wszyscy jedzą, piją, lulki palą i ani myślą łamać sobie głowę rozgrywkami polityków. Zresztą i tak wszystko już postanowione. Niechby tylko nowa władza nie wpadła na pomysł, by skrócić noworoczne wakacje.